Za nami piękny, długi weekend (bez Tomasza), a ja czyszczę archiwa i pozbywam się zdjęć dawnych oraz niepotrzebnych. W ramach tego heroicznego projektu udało mi się zebrać kilka swatchy mazideł do ust, których nie pokazałam na blogu, bo uznałam, że to zbyt słabe, by było godne. Ale skoro już tu są, zebrane i gotowe, by podrażnić Wasze poczucie estetyki, przybywam w kilku zachwycających odsłonach. Wybaczcie. Następnym razem pokażę coś ładniejszego.
Catrice – Ultimate Colour – 010 Be Natural!
Po pierwsze: Be Natural! To bardzo znany odcień Ultimate Colour od Catrice, który polecały na swoich blogach i vlogach jasne blondynki z jasną karnacją. Dochodzę do wniosku, że moja karnacja najwyraźniej nie jest wystarczająco jasna, bo w Be Natural wyglądam jak mocno anemiczna mieszkanka sosnowej trumny. Odcień występuje w ofercie Catrice od bardzo dawna, a skoro nie zniknął (większość produktów z szaf Catrice ulatnia się prędzej czy później, podobno około 3/4 asortymentu wymienia się w ciągu roku), wygląda na to, że wiele jest miłośniczek tego dziwnego beżu.
NYC nr 312, Chiffon
Tego słodkiego cukiereczka kupiłam w trakcie jednego z dawnych, szalonych wieczorów, podczas których ładowałam pojemne internetowe koszyki w kosmetycznych outletach, nie zawracając sobie głowy oglądaniem swatchy, bo PRZECIEŻ TO TAKIE TANIE, ŻE ŻAL NIE WZIĄĆ. Dziś jestem dużo bardziej ostrożna tudzież wybredna, ale moje megazakupy wspominam miło i może nawet z lekkim rozrzewnieniem. Bo czy nie jest wspaniale odebrać wielką, pękatą kopertę wypełnioną po brzegi kolorówką za grosze? W sumie gówna absolutnego wyszło niewiele, a nieskrępowana radość to bardzo dobre uczucie. Jednym z gówien absolutnych okazała się pomadka NYC w prześlicznym odcieniu Chiffon, które producent wykończył na frost-modłę. Zapłaciłam za nią w eZebrze 2,69 zł i mniej więcej tyle jest warta na moich ustach. Na zdjęciu jestem w wersji letniej, także skóra muśnięta słońcem. Może w wersji anemicznej wyszłoby ładniej? Pochylmy się przez chwilę nad długimi włosami, których tutaj (ubiegłe lato) było dwa, a może trzy razy więcej, niż mam teraz. Długość też się już nie zgadza, bo wypadające cienizny obecnie są ucięte trochę poniżej brody i bardzo sobie chwalę ten stan. Ze spraw technicznych: Chiffon ucieka z ust w podskokach, ale za to wspaniale komponował się z nim naustny czarno-śliwkowy top z limitki Essence, kupiony również w promocji życia za niecałe dwa złote w Naturze. Był to look topielicy, powiewało liceum i gdy miałam melancholijny nastrój, bywało, że raczyłam męża takim zestawem. To znaczy zdarzyło się ze dwa razy. Był zdumiony. Top trzymam wciąż, bo jest tak głupi, że aż śmieszny (to była limitka z sagi o wampirach), ale mój śliczny Chiffonek bardzo się zdefasonował, więc musieliśmy się rozstać. Zimny, zbyt jasny róż na ciepłej karnacji. Chlip, chlap, chlup – będę tęsknić!
Paese – Manifesto – odcień 901
Pomadka w płynie – koszmarek pochodzący z jednego z kosmetycznych boxów, których na szczęście już nie subskrybuję. Na fotkach tego niestety dobrze nie widać, a nie zrobię nowych, bo Manifesto dawno poszła w świat daleki, ale pamiętam doskonale ten efekt: usta pomalowane tak naturalnie, jakby je Tomasz ufaflonił farbą plakatową. Barbie z Różyca stajl. Jeżeli nawet pominiemy fakt, że kolor nie jest dobry, bo i sztuczny, i za jasny (na środkowej fotce górna warga w wersji saute, a dolna ubrana w Manifesto), warto wspomnieć, że ten koszmarek w ogóle nie trzyma się ust, a do tego w trakcie mówienia powstają słoje. Słoje, takie jak na grzybach i pniach. Trochę je widać na lewym zdjęciu. Próbuję wydumać, komu ta pomadka mogłaby pasować, ale nikt taki nie przychodzi mi do głowy.
Gosh – Velvet Touch Lipstick – 149 Dangerous
Na koniec wrzucam moją nieudaną przygodę z czerwoną szminką. Wybaczcie brak obrazka Agaty w akcji, ale pomadki dawno już nie mam i tylko takimi fotografiami mogę uczcić jej pamięć. Czerwień leży na moich ustach źle lub bardzo źle. Muszę szukać czegoś złamanego brązem, bordo, różowo-czerwonych okazów. Na pewno nie może to być klasyczna czerwień typu Russian Red z MAC-a ani czerwień z niebieskimi podtonami. Dawno, dawno temu, gdy byłam jeszcze całkowicie nieopierzonym pomadkowo dziewczęciem, postanowiłam kupić sobie jakąś czerwoną szminkę „na specjalne okazje” (ach, święta naiwności!), tak jakbym w tych wszystkich wyjątkowych momentach życia specjalnie chciała wyglądać do dupy. Złota myśl roku wpadła mi do głowy akurat, gdy stałam przed szafą marki Gosh. Wybrałam więc sobie najpiękniejszą, najżywszą (i – jak się okazało w domu – najcieplejszą, bo aż marchewkową) czerwień, która na nadgarstku wyglądała doprawdy szałowo. Nie macie pojęcia, jak bardzo szałowo wyglądały moje zęby po aplikacji koleżanki Dangerous. Od razu zrozumiałam, skąd ta niegrzeczna nazwa. Zęby stały się niebezpiecznie pomarańczowe. Tak, to nie było zwykłe żółknięcie od za ciepłego odcienia. To była rdzawa biel – moje zęby mogłyby wystąpić w szkolnym przedstawieniu w roli sedesu z rudym zaciekiem. Przepraszam: Sedesu z Rudym Zaciekiem. Zerwałam więc z Goshem i wyleczyłam się z wizji: ja w małej czarnej i ze zmysłową czerwienią na wargach. Poprzestańmy na tej małej i czarnej. Dla dobra wszechświata.
Ta z Catrice...koszmar!
OdpowiedzUsuńTakie odcienie też nie są dla mnie. :)
OdpowiedzUsuńMam identycznie z czerwieniami i zębami, dlatego unikam ich jak ognia ;)
OdpowiedzUsuńczy naprawdę wszyscy wokół mają takie śliczne, białe zęby? tyle widzę dziewczyn z pięknymi, czerwonymi ustami i jakoś żółć ich uzębienia nigdy nie rzuciła mi się w oczy ;)
UsuńManifesto całkiem mi się podoba!
OdpowiedzUsuńZ czerwieniamiteż tak mam, że muszę uważać z zębami
ale jeśli ogólnie wyglądasz dobrze w czerwonych pomadkach, to i tak szczęściara z Ciebie, wystarczy szukać tych chłodniejszych odcieni. u mnie właściwie od początku taki look skazany jest na niepowodzenie ;)
UsuńKiepskawe te kolory.
OdpowiedzUsuńostatnia czerwień mi się podoba, ale pozostałe... hmmmm. pierwsza pomadka najbrzydsza! w ogóle takie beże mało komu pasują i jakieś 90% osób je noszących nie wygląda w nich dobrze. co do drugiej pomadki, niespecjalnie przepadam za takim wykończeniem.
OdpowiedzUsuńim robię się starsza i twarz robi się coraz mniej wyrazista, z coraz większą ochotą sięgam po pomadki w żywych, soczystych odcieniach.
wspomniałaś, że "swojej" czerwieni musisz szukać wśród czerwono-różowych okazów.może 120 all you need is pink z serii colour rush rimmela by Ci podpasowała?
a wiesz simply, że mam tak samo? też poszukuję żywych odcieni, a kiedyś królowały tylko delikatne błyszczyki i szminki nude.
Usuńmuszę obejrzeć na żywo tego Rimmela, dziękuję za podpowiedź :)
Przyszłam stanąć w obronie Manifesto, bo mam jebitny róż z tej serii i trzyma się ust całkiem dobrze. Może to jak z apokalipsami Rimmela - jasne do dupy, ciemne tylko brać.
OdpowiedzUsuńbardzo możliwe, że jest dokładnie tak, jak mówisz. póki co z marką Paese jakoś mi nie po drodze, a szkoda, bo ich standy wyglądają bardzo zachęcająco
UsuńAlbo wykrakałam, albo mnie tak matowe MACi rozpieściły. Zabrałam ostatnio do domu to mazidło Paese, umalowałam się na imprezę, a mój kolega stwierdził że wyglądam jak Joker. To by było chyba na tyle, jeżeli chodzi o 'wezmę ze sobą coś czego dawno nie używałam, bo ile można w kółko Rimmel i Golden Rose i MAC'.
Usuńja nie wiem czy komukolwiek, kiedykolweik służą takie trupki :D jeszcze Paese się broni ale reszta niezaleznie od klimatu nieeeeeeeeee
OdpowiedzUsuńPaese na jaśniejszej karnacji mogłoby wyglądać W MIARĘ, ale na żywo to i tak fantastik plastik ;)
UsuńNiełatwo jest znaleźć odpowiedniego nudziaka... Ja także we wszelkich jasnych beżach wyglądam trupio, choć jestem szatynką...
OdpowiedzUsuńZ czerwienią na ustach także mi nie po drodze, nie pasują mi po prostu ;-)
Z Gosha mam ochotę na jakąś pomadkę, bo generalnie lubię tą markę :-)
ja na razie nie znam w ogóle oferty Gosh, mam w domu jeszcze matową bazę pod cienie do wypróbowania i to wszystko na razie. sama jakość tej czerwonej pomadki była dobra, tylko ten nieszczęsny odcień, tak bardzo niezgrany z moim uzębieniem...
UsuńPaese nie jest takie złe kolorystycznie, ale Carice i NYC to porażka :P Nie znam kobiety, której by pasowały takie odcienie.
OdpowiedzUsuńposzukałam swatchy tego NYC – dobrze wygląda na czarnoskórych, więc jest ktoś, komu pasuje... :)
UsuńU mnie tak wygląda 101 Kate Moss... Pierwszorzędna pindzia.
OdpowiedzUsuńhahaha, no wiesz, co kto lubi :D
UsuńOdnoszę wrażenie, że te kolory są po prostu paskudne i nikomu nie będą pasować :)
OdpowiedzUsuńPAESE na zdjęciu nie wygląda aż tak źle, ale zdjęcia często przekłamują, więc wierzę na słowo, że dobrze nie jest :) Ale ta z Catrice to niezły koszmarek... NYX również nie dla mnie :)
OdpowiedzUsuńrzeczywiście nie dodają uroku :)
OdpowiedzUsuńja uwielbiam czerwienie i mocne róże, w szminkach pudrowych czy nude wyglądam koszmarnie.
OdpowiedzUsuńodcienie brązu w moim przypadku odpadają. ta czerwień , która u Ciebie się nie sprawdziła pasowałaby do mnie idealnie
mocne kolory o pudrowym wykończeniu strasznie postarzają i podkreślają zmarszczki wokół ust :/
UsuńNumer jeden to porażka. Jakbyś się korektorem wymazała...Ostatnia całkiem mi się podoba:)
OdpowiedzUsuńidealne porównanie! dokładnie tak to wygląda na żywo.
Usuńo jej, no faktycznie żadna się nie nadaje na wielkie wyjścia, albo w ogóle wyjścia :D
OdpowiedzUsuńhehe, no ja wolałam się nie pokazywać światu w takim wydaniu :D
UsuńMiałam inny kolor z Gosha i jak na pomadkę drogeryjną była naprawdę fajna. Na początku blogowania było znacznie łatwiej. Człowiek jak miał zajawkę to wrzucał posta jak leci z niedoświetlonymi zdjęciami i każdemu się podobało. A teraz, ehhh
OdpowiedzUsuńto prawda, Iwetto, na początku samo wszystko wychodziło spod palców, a teraz czasem mam tak, że na blogu zastój albo przelatuje mi limitka, którą chciałam pokazać, a potem nie ma sensu, bo już wysprzedana – bo zdjęcia. Bo nie mam kiedy zrobić, bo wyszły nieładne, itd. bardzo to ograniczające. u mnie to jeszcze nie taki wielki problem, bo fotki są jakości przeciętnej, ale Twoje wszystkie wymuskane i idealne faktycznie przyzwyczaiły odbiorców do wysokiego poziomu estetycznego :)
Usuńdziekuje za ten wpis:) ide obejrzec swoje pomadkowe zapasy:) p.s. tez mam podobe usta i tez nie moge znalezc czerwieni:)
OdpowiedzUsuńdziękujesz za pokazanie tych brzydactw? no co Ty ;)
Usuńtakie jasne kolory to nie dla mnie. Moje usta lubią mocne podkreślenie ;)
OdpowiedzUsuńmoje najwyraźniej też :D
UsuńPierwsze dwie okropne :P
OdpowiedzUsuńPodejrzewam, że Be Natural jednak nie ma miłośniczek, w myśl zasady "jak coś jest super i schodzi jak świeże bułeczki, to trza to wycofać i odwrotnie". Btw, próbowałaś jej użyć jako różu w kremie? Ja jak wtopię z kolorem cielaka, to zwykle zużywam taką szminkę na policzki, gdzie o dziwo wygląda naprawdę całkiem-całkiem :)
OdpowiedzUsuńChiffon mnie rozwala! :D
ta pokrętna logika z usuwaniem towaru z półek w przypadku Cosnovy niestety ma sens i dużo w tym racji :/ ja już sobie obiecałam, że nie będę szukać w ich szafach produktów, z którymi człowiek zaprzyjaźnia się na stałe (typu bazy pod makijaż, podkłady, tusze), bo potem ciężko się rozstać, a z góry wiadomo, że prędzej czy później trzeba będzie.
UsuńCiekawy pomysł z różem w kremie, ale nie zamierzam się z nią tak mordować, tyle innych dobrych kosmetyków w domu leży... :)
Ta NYC chyba wygląda najgorzej z tego całego zbioru :)
OdpowiedzUsuńOj tak, zbyt jasne i zbyt ciemne pomadki to trudny temat i nie dla każdego. Dla mnie zdecydownie też nie :)
OdpowiedzUsuńAaaa wszystkie okropne! :( No, może oprócz tej ostatniej, Goshowej czerwieni. Pasują mi takie kolory i chętnie bym ją przytuliła :P
OdpowiedzUsuńchętnie bym Ci ją dała, ale niestety, już dawno poszła w świat :(
UsuńNie wiem czemu ale ja osobiście źle się czuję w takich kolorach, zdecydowanie wolę bardziej czerwone a nie nudziakowe
OdpowiedzUsuńTa z Catrice wyglada prawie jak korektor ;/
OdpowiedzUsuńidealne porównanie, na żywo też tak wygląda :(
UsuńPrzyznaję, że kolory są wybitnie nie-twarzowe :P
OdpowiedzUsuńTa pierwsza nie wydaje mi się wcale taka zła :) Ale w sumie to rzecz gustu.
OdpowiedzUsuńDo mnie czerwień też nie pasuje. Chyba jedynie róż...
OdpowiedzUsuńHihi, na mnie (czyli bladej brunetce) te kolory tez by tragicznie wygladaly... Moze ta czerwien by wygladala ok, bo mi akurat w czerwieniach dobrze (tak nieskromnie powiem :P)
OdpowiedzUsuńFaktycznie kolory lipne :/
OdpowiedzUsuńO matko :D Kolorki faktycznie porażka :/ Ja również na niejedną taką "perełkę" natrafiłam ;)
OdpowiedzUsuńPaese mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńTen be natural mam, i chyba jest dziwnie pomarańczowy. Cieszę się, że nie tylko ja w nim dziwnie wyglądam ufff...
OdpowiedzUsuń