Tam tada daaaaaaam! Niestety, już po urlopie, ale żeby nie było smutno, postanowiłam zainicjować serię wpisów pod wspólnym hasłem: Owczy pęd, w której będę Wam pokazywać moje zakupy poczynione wyłącznie pod wpływem. Pod blogerskim wpływem. Przez blogosferę przeszło wiele mód, dzięki którym producenci zapewne niejednokrotnie dziwili się nagłemu wzrostowi sprzedaży tego-konkretnego-hmm-to-bardzo-dziwne-produktu. Powspominajmy!
Przed Wami lakiery do paznokci polskiej, uroczo taniej marki LeMax, które zazwyczaj sprzedawały się na bazarach i w osiedlowych drogeryjkach. DO CZASU. Tak, do czasu, aż ktoś – pamiętacie może, kto to był?? – raz jeden wspomniał o nich na blogu, a potem kilka innych osób uczyniło to samo, a potem... dystrybutor z Allegro zdziwił się, że ma tyle zamówień na... te, no, kwadraty w kropki, na blogach okrzyknięte marmurkami. Po wyprzedaniu ostatnich sztuk z pewnością popędził do producenta po kolejne, a producent był nie mniej zdziwiony od dystrybutora. Kwadraty to popularne lakiery LeMax w niedużych, kanciastych buteleczkach. Sprzedają się dobrze, ale żeby nagle cała Polska rzuciła się na kwadraty akurat z czarnymi drobinkami, które ktoś tam kiedyś dorzucił dla zabawy, żeby stworzyć coś innego niż zwykle? Tak właśnie się stało. Brawo, koleżanki blogerki trendsetterki!
Rzecz działa się w 2013, a właściciel marki tanich lakierów pewnie do dziś opowiada na mocno zakrapianych imprezach o tym, jak kiedyś nieźle się zdziwił, gdy nagle, ni z gruszki, ni z pierdziuszki klientki wyczyściły mu magazyn z lakierów z czarnymi kropkami. W 2013 dopiero zaczynałam przygodę z blogowaniem, chciałam być ze wszystkim na bieżąco, więc byłam celem podobnie skomplikowanym, co przemiła pani w krótkiej lateksowej spódniczce, stojąca niewinnie przy drodze krajowej numer siedem.
Zamówiłam na Allegro czwórkę marmurkowych LeMax-ów i byłam bardzo dumna, że udało mi się złowić ten rarytasik. Na zdjęciach widzicie trzy sztuki, bo czwartą – ciemniejszy róż – wrzuciłam jako cenny łup do któregoś rozdania!
Na blogach wrzało dalej, a pod wpisami dedykowanymi marmurkom można było znaleźć takie oto komentarze:
Zamówiłam na Allegro czwórkę marmurkowych LeMax-ów i byłam bardzo dumna, że udało mi się złowić ten rarytasik. Na zdjęciach widzicie trzy sztuki, bo czwartą – ciemniejszy róż – wrzuciłam jako cenny łup do któregoś rozdania!
Na blogach wrzało dalej, a pod wpisami dedykowanymi marmurkom można było znaleźć takie oto komentarze:
„Ja marmurków jeszcze nie mam, ale mam je obiecane na urodziny. Już się nie mogę ich doczekać, bo jestem w nich zakochana! :)”
„Teeeeeż chcę!! U mnie nigdzie nie mogę znaleźć :(”
Lakiery okazały się mało trwałe, wolno schły, przy zetknięciu z wysuszaczem bąblowały, czyli w zasadzie jakość odpowiadała cenie 2–3 zł za sztukę w sprzedaży bazarowo-osiedlowej. A teraz najważniejsze: efekt.
Faktycznie, warto było się o nie zabijać.
Pamiętam szał na te "marmurki", ładnych parę lat temu to było. Mnie ominęło, ufff
OdpowiedzUsuńNajwiększe uff dla mnie to fakt, że marmurki były tanią skuchą :)
UsuńPamiętam ten szał:D mnie nie kusiły, ale ja klasycznie podchodzę do lakierów do paznokci
OdpowiedzUsuńja kiedyś też podchodziłam klasycznie, ale potem zobaczyłam blogosferę i... nic już nie jest tak samo :D
UsuńTak, szał był :)
OdpowiedzUsuńpotem jeszcze przeszła fala marmurków neonów :D
Usuńbył szał i mnie nie ominął - mam 3 lemaxy i każdy w innej butelce :) najbardziej lubię biały
OdpowiedzUsuńświetny pomysł na post! :)
i chyba mam te same kolory co Ty (nie jestem pewna tego różowego, bo wydaje mi się, że były dwa odcienie dość podobne do siebie)
Usuńzapomniałam jeszcze dodać, że męczy mnie tylko malowanie tych dwóch czy trzech warstw, ale poza tym jestem z nich zadowolona :)
na zdjęciu jest jaśniejszy róż, a w rozdaniu poszedł ciemniejszy. pewnie miałaś ten sam zestaw startowy ;)
UsuńTe błędy blogerskiej młodości!
OdpowiedzUsuńPS Super sobie wymyśliłaś tę serię.
ale pozytywnie napędzone zakupy chyba też powinnam pokazać, nie?
Usuńyes. jaka będzie nazwa serii?
UsuńOminęła mnie tak zjawiskowa moda, nosz normalnie straszne :P
OdpowiedzUsuńNie moja bajka, chyba bym się nie złapała.
Bardzo fajny pomysł na serię.
:D mnie pewnie teraz sporo mód omija, bo nie mam czasu na śledzenie blogów w takim zakresie, jak kiedyś. na przykład dowiedziałam się dziś, że istniało coś takiego jak szał na metaliczne tatuaże. szok, w życiu o tym nie słyszałam!
UsuńHahhahahahahhah bardzo je chciałam aż mi przeszło i chyba dobrze mi z tym ;D
OdpowiedzUsuńzawsze kilkanaście zeta w portfelu na inne, PILNIEJSZE chciejstwa :D
UsuńHehe, mam jeszcze swoje piec sztuk i nawet czasem siegam :D ale gdyby nie blogi, na pewno bym ich nie miala...
OdpowiedzUsuńmoje wszystkie już poleciały do kosza, więc to zdecydowanie wpis archiwalny :)
UsuńA ja tej marki nawet nie znam :) Pewnie dlatego, że w 2013 mało czytała blogów, więc ten owczy pęd mnie ominął :)
OdpowiedzUsuńciekawa jestem w takim razie, na które mody się załapałaś :)
UsuńJa już na te nowsze zdecydowanie. Mam Brushegga (co prawda z Chin, ale tego zakupu nie żałuję), pod wpływem blogosfery zainteresowałam się też kosmetykami rosyjskimi i azjatyckim z różnym skutkiem. Generalnie chyba wpływy blogosfery u mnie były dość pozytywne ;)
UsuńTo chyba tylko ja się nie skusiłam :)
OdpowiedzUsuńJak widzisz, strata nie jest ogromna :D
UsuńPO pierwsze super pomysł na serię! :)
OdpowiedzUsuńA marmurki mam i ja - 2, ale najpiękniej prezentuje się zdecydowanie biały <3
Ten mój to taki jasny szarak i faktycznie najlepiej wyglądał, chociaż do czegoś powalającego trochę mu brakowało... ;)
UsuńMnie one nie kusiły. Za to ba spotkaniu blogerskim kiedy obsession pokazała piaskowe kiko przepadałam i sa rak piękne ze mam do dzis dwa kolory które zreszta doprowadziłam z Niemiec w szale zakupowym ;)
OdpowiedzUsuńSprowadziłam - ach ten słownik w telefonie ręce opadają
UsuńTeż mam jakiś piasek z KIKO, kupiony niezależnie od szału na KIKO-piaski, ale u mnie szybko odpada z paznokci :( choć faktycznie piękny! (i mówię to ja, która piaskowych lakierów wcale nie kocha)
UsuńMiałam je!!! Teraz nie wiem jak do tego doszło :D
OdpowiedzUsuńNo jak to nie wiesz, jak, przecież napisałam całą historię :D:D
UsuńKwik! To chyba będzie moja ulubiona seria, popatrzę sobie co mnie ominęło a na co się załapałam. Marmurki mnie nie jarały, za to piaski - to już insza inszość :D
OdpowiedzUsuńMnie piaski strasznie denerwują w dotyku i żaden z (niewielu) testowanych nie trzymał się dobrze płytki. Hmm, tylko czy istnieją lakiery do paznokci, które dobrze się trzymają moich płytek?
UsuńJa nadal lubię marmurki :D Uwielbiam ten efekt na pazurkach - mam tylko dwa i powiem Ci, ze ja z nimi problemów nie mam. Szybko wysychają, żadne bąblowanie ani nic, a trzymac się potrafią od 3 do 5 dni, czyli w sumie jak każdy lakier co posiadam :)
OdpowiedzUsuńU mnie za nic nie chciały porządnie doschnąć :( bąblowanie było tylko po połączeniu z wysuszaczem, więc same z siebie też nie bąblowały. I widać, że u Ciebie ogólnie lepiej lakiery leżą, szczęściaro! :)
UsuńMnie ominął ten szał i widzę, że nie mam czego żałować :D
OdpowiedzUsuńNo nie masz czego, dobrze, że jesteś taka... stonowana w swoich kolorówkowych wyborach :D
UsuńJak jeszcze nie nosiłam hybryd to bardzo lubiłam te lakiery :).
OdpowiedzUsuńAle ogólnie LeMaxy czy konkretnie marmurki? Ja też myślałam, że będę je bardzo lubić :D
Usuńoh mam sporo kosmetykow z "polecenia" youtuba i blogosfery. Kiedys to by owczy ped, teraz wybieram kosmetyki rozsadniej, ale nadal "pedze"
OdpowiedzUsuńJa już na szczęście też nie pędzę, ale zdarza mi się jeszcze... czymże byłby świat kosmetyków bez blogerskich poleceń? :)
UsuńTeż taki mam, ten jasno szary. Był okropny, nie używałam go całe wieki ale jeszcze w kartonie z lakierami zalega:) Ja po prostu nie potrafię się rozstać z żadnym lakierem, zawsze mi się wydaję, że może jakimś będę jakieś wzorki robiła albo będę chciała jeden paznokieć pomalować właśnie 'takim' kolorem :D
OdpowiedzUsuńNigdy nie miałam tych lakierów, ale pamiętam, że szał na nie był :P
OdpowiedzUsuń