Rzadko pokazuję na blogu lakiery – ten temat nie jest mi szczególnie bliski. Maluję paznokcie, bo bez malowania wyglądają raczej wstrętnie, a poza tym lubię sobie czasem poprawić humor jakimś kolorem, który jest szalony. Nie to, co ponura ja.
Morski, a więc zielono-niebieski Essie, który występuje w przyrodzie z widocznym w słońcu shimmerem, to kolor, jakiego kilka lat temu nie należałoby się spodziewać na moich paznokciach. A tu proszę: nie dość, że tego lata pojawia się regularnie, to jeszcze mnie zachwyca. Zmiany w bani, proszę pani.
Naughty Nautical pochodzi z letniej kolekcji sprzed trzech lat, ale wciąż można go kupić online. Moja sztuka ma cienki pędzelek. Kiedyś byłam miłośniczką grubych, płaskich łopat do malowania, bo teoretycznie za jednym pociągnięciem można ogarnąć cały paznokieć. Kiedy jednak moje lakiery zmieniły status z „nowe i świeże” na „mocno zużyte nie-dziewice”, okazało się, że to właśnie cienkie pędzelki są dokładnie tym, co pozwala skutecznie dotrzeć tam, gdzie sobie tego życzymy (na szerokich lakier lubi zbyt prędko zastygać). Jak widać na zdjęciach poniżej, niemożliwe staje się możliwe: potrafię własnoręcznie pomalować paznokcie w taki sposób, aby skórki p r a w i e nie były zalane. To bardzo wiele znaczy w świecie właścicieli dwóch idealnie lewych rąk, szczególnie jeśli lakier do najgęstszych nie należy.
Kolor jest zdecydowanie wakacyjny. Prawdopodobnie dobrze wyglądałby na pamiątkowych zdjęciach z plaży w Mielnie, ale tak się składa, że nasza rodzina upodobała sobie góry, więc w moich albumach łatwiej będzie odnaleźć fotografie przedstawiające Naughty Nautical wgryzający się w granitową skałę.
Lakier mieszka ze mną od wielu miesięcy (ilu dokładnie – nie sposób policzyć, bo to taka śmieciowa wiedza, którą mój mózg natychmiast wypiera) i nie zmienił właściwości. Wiadomo, że trzeba go solidnie wytrząsnąć przed użyciem, bo na dnie zbiera się pigment, ale to zupełnie nie przeszkadza w późniejszym radowaniu się zamierzonym efektem.
Krycie widoczne na zdjęciach to dwie, raczej cienkie warstwy, potraktowane na koniec wysuszaczem Insta Dri od Sally Hansen. Bez top coatu Naughty Nautical jest trochę mniej lśniący. Wykończenie to krem z drobinkami widocznymi wyłącznie przy pełnej lampie za oknem (lub na biurku). Schnięcie przyzwoite – z wysuszaczem: prędkie.
Chciałam zwrócić Waszą uwagę na pewien istotny fakt. Na moich paznokciach lakiery Essie mają zwykle marną trwałość, co niezmiennie mnie zasmuca, bo – jak wiemy – oferta marki jest bardzo bogata i zachęcająca. Naughty Nautical stosowałam wraz z dwoma produktami Sally Hansen: wspomnianym już wysuszaczem Insta Dri (czerwona butelka) i odżywką Nail Rehab X. Trwałość tego tria bardzo mnie zaskoczyła: końcówki ścierają się po trzech dniach (zwykle lakiery, nie tylko Essie, znikają z moich końcówek już po kilkunastu godzinach), a sam lakier nieźle wygląda nawet po pięciu, choć oczywiście żywotność zależy od podejmowanych na co dzień działań. Dla mnie to fenomenalny wynik. Nail Rehab X już nie raz przedłużał trwałość mojego manikiuru, ale żeby końcówki pozostały nienaruszone? Takich cudów na dzielni jeszcze nie widziano. Toby znaczyło, że jest coś pozytywnego w formule lakieru Naughty Nautical. Cieszmy się i malujmy.
Pojemność: 13,5 ml
Cena: się waha, od 15 do 40 zł
Ocena: bardzo dobra
Dostępność: na pewno internet, najtaniej znalazłam tu
świetny odcien! z checia widziałabym go na swoich paznokciach :)
OdpowiedzUsuńno właśnie! jakiś taki wesoły :)
UsuńJa kocham Essie i u mnie spokojnie i tydzień się trzymają:))
OdpowiedzUsuńA kolor to szaleństwo:D
wiem, że Ty masz z nimi dobrze i zazdroszczę!
UsuńFajny kolorek! Ale u mnie włączyła się chęć na czerwień :-)
OdpowiedzUsuńu mnie nigdy się chyba taka nie włączy :))
UsuńBoski odcień! Nawet w górach musi wyglądać świetnie! :)
OdpowiedzUsuńwygląda, tylko te wiecznie obdarte końcówki... ;)
UsuńU mnie Essie też nie trzyma się rewelacyjnie. Nie tragicznie, ale też nie tak, jak bym oczekiwała od słynnej, wychwalanej (i nie najtańszej) marki. Mam jakieś tam kolory, które wyjątkowo mi się spodobobały, ale nie są to wielkie zbiory.
OdpowiedzUsuńa co masz ciekawego?
UsuńPiękny ten kolorek :) Ja zawsze brudzę skórki wokół paznokci :P Mi się bardzo podoba błysk jaki lakiery Essie zostawiają :) Sama mam tylko jeden ich lakier, ale go bardzo lubie :)
OdpowiedzUsuńzawsze się zastanawiam, jak to robią te wszystkie blogerki z idealnie spiłowanymi płytkami, wypielęgnowanymi skórkami i malunkami bez skazy. gapię się z rozdziawioną gębą i nie wierzę, że to w ogóle możliwe :)
UsuńPiękny kolorek :)
OdpowiedzUsuńto prawda :)
Usuńu mnie niestety takie odcienie się nie sprawdzają :(
OdpowiedzUsuńnie pasują do odcienia Twojej skóry? ja tak mam z nude :(
UsuńMój też się rozwarstwia. Skusiłam się na wersję z kostki, więc dużej straty nie ma, a przynajmniej mogę cieszyć się kolorem.
OdpowiedzUsuńprzynajmniej rozwarstwia się sam pigment – baza nie wyłazi na górę!
Usuńpiękny, idealny na wakacje :) fakt, fajnie by się komponował z morskimi falami, ale nie szarego Bałtyku, a bardziej gdzieś przy rafie koralowej ;)
OdpowiedzUsuńnie widziałam rafy, ale wyobrażam sobie... :D
UsuńNail Rehab X i zastrzygłam uszami :) Pisałaś coś o niej? Szukam czegoś nowego, bo chcę sobie zrobić dłuższą przerwę od Nail Teka, ale jakoś nie mogę trafić na jednocześnie dobrą odżywkę która spełni rolę bazy pod lakier.
OdpowiedzUsuńLubię Essiaki, ale głównie te z szerokimi pędzelkami o kremowej formule (nie mylić z wykończeniem ;)) Została ze mną mała gromadka. Za to moim lakierem lata stał się niespodziewanie urokliwy nudziak z NCLA, którego znajdziesz u mnie na blogu.
Nie pisałam o tej odżywce w oddzielnym poście, ale używam jej od bardzo dawna i wracam cały czas. Nail Teka nigdy nie używałam, więc nie umiem porównać, testów nie ułatwia też fakt, że mam z natury twarde, mocne paznokcie. Wiem, że ta odżywka może rozdwajać płytkę na początku użytkowania, więc efekt pewnie podobny jak w tych wszystkich cudach ratujących zmasakrowane paznokcie, ale moim zdaniem warto się przemęczyć, bo potem już się tak nie dzieje, a korzyści z odżywki w roli bazy są IMHO duże. I jeszcze sama w sobie ma ładny, mleczno-różowy kolor, więc może faktycznie spróbuj?
UsuńJutro sobie nadrobię Twoje wpisy – dawno mnie nie było, a u Ciebie ciągle coś ciekawego :)
Bardzo ładny kolor :)
OdpowiedzUsuń:) prawda!
UsuńKolor bardzo mi przypomina Viva Antigua z tegorocznej letniej kolekcji Essie :) Aż sprawdziłam swatch'e w internecie! Naprawdę są bardzo podobne, chociaż Naughty Nautical ma ciemniejszy odcień.
OdpowiedzUsuńFaktycznie Viva Antigua jaśniejszy, ale podobny – nawet ktoś zrobił porównanie paznokieć obok paznokcia :)
Usuńprzeciez masz ladne paznokcie i bez malowania, a kolor bardzo ladnie wyglada :)
OdpowiedzUsuńCoś Ty, żółte od malowania :D
UsuńPiękny odcień ale ja na co dzień wolę nudziaki :)
OdpowiedzUsuńAch, gdybym tylko znalazła pasującego do mojej karnacji i trwałego nudziaka... Poszukiwania trwają i na razie bez sukcesu :(
UsuńKolorek cudowny. Lubię czasami zamienić swoje nudziaki na taki odważniejszy akcent :)
OdpowiedzUsuńJa zamieniłam na Naughty Nautical moje szaraki :D
UsuńŚwietny klotek, tez go mam i... jeszcze nie malowałam! Musze koniecznie to zrobić ;-D
OdpowiedzUsuńpróbuj! no zobacz, jak się do Ciebie uśmiecha!
UsuńPiękny. Chyba nawet pożyczałam go od Ciebie parę razy!
OdpowiedzUsuńChyba faktycznie. Musisz znowu coś pożyczyć. Bardzo musisz.
UsuńWkrótce jestem.
UsuńMiałam miniaturkę tego lakieru i ani razu go nie użyłam :) Kiedyś uwielbiałam niebieskości i zielenie na paznokciach, a ostatnio jakoś chyba zupełnie z nich wyrosłam :D
OdpowiedzUsuńHaha, a widzisz, ja z kolei wyrosłam z chłodnych błękitów, a takie morskie i zielone lakiery wciąż bardzo mi się podobają :)
UsuńPiękny kolor, lubię takie, w moim osobistym rankingu takie odcienie sa na drugim miejscu :D
OdpowiedzUsuńmoim ulubieńcem jest Mint Candy Apple z Essie :) Zapraszam do komentowania i obserwowania: www.rebellious-anne.blogspot.com
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Przyjemniaczek :D Ja chyba jednak wolę coś spokojniejszego, nawet we wakacje :D
OdpowiedzUsuń