Od kiedy poznałam żel do brwi marki Benefit, w moim życiu jest tylko on, a potem dłuuugo, długo nic. Do ogarniania brwi używam też innych kosmetyków, ale do Gimme Brow wracam ciągle i ciągle, i jest on moim zdecydowanym faworytem. Do niedawna używałam odcienia light/medium (tu recenzja) i myślałam, że już nic lepszego mnie nie spotka. Wtedy pojawił się nowy Gimme Brow: w innym kubraczku i z trzecim kolorem do wyboru.
Gimme Brow w nowych szatach błyszczy jak świeżo wypucowana łyżka. Na początku ta stylistyka kompletnie do mnie nie przemawiała, ale z czasem przyzwyczaiłam się do nowego świecidełka i nawet polubiłam jego uroczy, różowy napis rodem z komiksu. Na szczęście srebrne opakowanie nie jest z tych szczególnie upierdliwych – nie eksponuje odcisków palców, nie ściera się.
Gramatura pozostała ta sama (3 g), żel nie zmienił też właściwości: wciąż ma poprawiać kolor włosków i zagęszczać je przy pomocy specjalnych mikrowłókien. Taka sama pozostała również wielkość szczoteczki, choć mam wrażenie, że kształt odrobinę się zmienił. Nie zauważam różnicy w aplikacji, więc jeśli coś faktycznie jest inaczej, jest to zmiana, która nie wywoła u stałych użytkowniczek okrzyków niezadowolenia. Dla mnie mała, precyzyjna szczotka to jedna z największych zalet tego produktu: jest miękka, ale nie do przesady (jak np. w żelu Alverde), z łatwością wypełnia luki w owłosieniu, wyczesuje, nadaje kształt. Zanim poznałam Gimme Brow, używałam (bardzo dobrego zresztą) żelu z Catrice /recenzja/ i tam miałam do dyspozycji sztywną, nylonową szczotę, znaną ze standardowego tuszu do rzęs. Wtedy dawałam z nią radę, a teraz nie umiem sobie przypomnieć, jak to było. Z Gimme Brow wszystko jest czterdzieści trzy razy łatwiejsze. Dobrze, że w nowej edycji nie zostało to zepsute.
Wcześniej mieliśmy do wyboru dwa odcienie: light/medium i medium/deep. Jeden w naturalny sposób trafiał na brwi jasnowłosych, a drugi ogarniał temat u ciemnych blondynek, szatynek, brunetek. Łatwy podział, a jednak niepokojąco mały wybór, prawda? Ludzie z Benefit też tak sobie pomyśleli i w nowej odsłonie dołożyli trzeci, pośredni kolor. Myślałam, że będzie dla mnie zbyt ciemny, bo przecież light/medium to mój ideał! No to teraz ideały są dwa. Dawny light/medium to obecna 01, a medium/deep dostało numer 05. Nowy odcień to 03 – czyżby Benefit szykował się do dalszej rozbudowy swojej palety?
Jak widać na zdjęciu powyżej, zero-trójka jest wyraźnie ciemniejsza od mojego wcześniejszego ulubieńca. Mimo wszystko wciąż pasuje do jasnego blondu i nieco bardziej zdecydowanego makijażu oczu. Kolor zbliżony jest do wspomnianego wyżej Catrice Eyebrow Filler, ale szczotka nabiera więcej produktu i skuteczniej koloryzuje zarówno włoski, jak i gołe dziury. Kiedy mam tylko tusz na rzęsach, 03 może wydawać się nienaturalnie ciemny, ale przy moim pełnym, zwyczajnym make-upie nie ma tego problemu.
Zwykle po wizycie w brow barze* miałam wrażenie, że moje brwi są odrobinę za ciemne i czekałam, aż henna trochę się zmyje. Od kiedy używam nowego odcienia, zachowuję ciągłość kolorystyczną pomiędzy wizytami u browbarowych ekspertek i zastanawiam się, czy przypadkiem ta 01 nie była za jasna? A jednak nie była. Po prostu nie podkreślała brwi tak intensywnie. Oba kolory bardzo mi się przydają i choć wciąż szukam tańszych zamienników, wiem, że do Gimme Brow będę wracać z przyjemnością – w jednym i drugim wariancie kolorystycznym.
Żaden żel Gimme Brow nie wpada w ciepłe, ceglaste tony, więc wszystkich przerażonych doświadczeniami z rudymi brązami od innych marek zachęcam do wypróbowania Benefitu. Ja często jestem makijażowym leniwcem i nie mam cierpliwości do idealnego wyrysowywania brwi. W takich sytuacjach Gimme Brow spokojnie pozwala mi ogarnąć zarówno kolor, jak i kształt mojego nieidealnego nadocznego trawniczka :). Nadaje się też oczywiście jako żel wykańczający/utrwalający, tylko koniecznie trzeba mieć na uwadze fakt, że dużo w nim pigmentu.
Utrwala na cały dzień, nie rozmazuje się, nie wykrusza i nie zmienia koloru po aplikacji. Kosztuje niemało, ale wciąż nie spotkałam innego, równie dobrego, w niższej cenie. Jeśli macie takie małoszczotkowe typy dla blondynki, koniecznie dajcie znać. Wspomnę tylko dla porządku, że miałam chwalony Brow Artist Plumper w odcieniu light/medium i nie byłam zadowolona.
Zwykle po wizycie w brow barze* miałam wrażenie, że moje brwi są odrobinę za ciemne i czekałam, aż henna trochę się zmyje. Od kiedy używam nowego odcienia, zachowuję ciągłość kolorystyczną pomiędzy wizytami u browbarowych ekspertek i zastanawiam się, czy przypadkiem ta 01 nie była za jasna? A jednak nie była. Po prostu nie podkreślała brwi tak intensywnie. Oba kolory bardzo mi się przydają i choć wciąż szukam tańszych zamienników, wiem, że do Gimme Brow będę wracać z przyjemnością – w jednym i drugim wariancie kolorystycznym.
Żaden żel Gimme Brow nie wpada w ciepłe, ceglaste tony, więc wszystkich przerażonych doświadczeniami z rudymi brązami od innych marek zachęcam do wypróbowania Benefitu. Ja często jestem makijażowym leniwcem i nie mam cierpliwości do idealnego wyrysowywania brwi. W takich sytuacjach Gimme Brow spokojnie pozwala mi ogarnąć zarówno kolor, jak i kształt mojego nieidealnego nadocznego trawniczka :). Nadaje się też oczywiście jako żel wykańczający/utrwalający, tylko koniecznie trzeba mieć na uwadze fakt, że dużo w nim pigmentu.
Utrwala na cały dzień, nie rozmazuje się, nie wykrusza i nie zmienia koloru po aplikacji. Kosztuje niemało, ale wciąż nie spotkałam innego, równie dobrego, w niższej cenie. Jeśli macie takie małoszczotkowe typy dla blondynki, koniecznie dajcie znać. Wspomnę tylko dla porządku, że miałam chwalony Brow Artist Plumper w odcieniu light/medium i nie byłam zadowolona.
Ile: 3 g
Cena: 125 zł
Ocena: 6/6
Dostępność: wyłączność dystrybucyjną w Polsce ma Sephora
*mam na myśli Benefit Brow Bar w wybranych Sephorach – polecam, zawsze wychodzę od dziewczyn z brwiami o idealnym kształcie.
Cena: 125 zł
Ocena: 6/6
Dostępność: wyłączność dystrybucyjną w Polsce ma Sephora
*mam na myśli Benefit Brow Bar w wybranych Sephorach – polecam, zawsze wychodzę od dziewczyn z brwiami o idealnym kształcie.
Słyszałam o tym produkcie, ale sama nigdy nie używałam :)
OdpowiedzUsuńJa sie jeszcze do zadnego konkretnego produktu do brwi tak nie przywiazalam aczkolwiek preferuje maskary :)
OdpowiedzUsuńŻelem najłatwiej! Może przy nieidealnych brwiach efekt jest... hmmm... również nieidealny, ale myślę, że i tak łatwo z uwagi na prostotę i tempo powstawania makijażu brwi :)
UsuńUwielbiam go :) i ten design :)
OdpowiedzUsuńmam probke z gazety, ale jeszcze nie raczyłam użyć :)
OdpowiedzUsuńTo racz! koniecznie :D
UsuńPrzez Ciebie zapragnęłam ...i chwile później kupiłam.. I polubiłam i jestem zachwycona :)
OdpowiedzUsuńOpakowanie mi się nie podoba ale oj tam, oj tam :)
ooo, cieszę się, że dołączyłaś do zacnego grona wielbiecieli Gimme Brow, oby Ci się dobrze używało!
UsuńNo w końcu coś pozytywnego u Ciebie;)) próbowałaś żelu z Essence? Też ma mini szczotkę i włoski.
OdpowiedzUsuńtak, mam ten żel i na razie... mieszane uczucia – wzięłam jaśniejszy odcień i w kontakcie ze skórą robi się fioletowy! Ale brwi ładnie wyczesuje i ogólnie nie mam uwag, tylko wolę produkt, który da sobie radę zarówno z wyczesaniem brwi, jak i wypełnieniem dziury w owłosieniu :)
UsuńŁeeeee pierwsze słyszę.
OdpowiedzUsuńmam go w numerze 1 (nowa wersje w miniaturce) nabylam z gazeta dzieki uprzejmosci kuzynki z UK i jestem zadowolona :) ale i tak henne robie wiadomo podoba mi sie w nim kolor oraz to ze jest mokry i lekko gesty:) choc zadnych mini wloskownie dostrzegam czy on je ma?
OdpowiedzUsuńp.s. wyprobuj sobie ten z essence przy okazji ;)
Essence znam, jasną wersję – jest okej, ale skórę barwi mi na... fioletowo :-O.
Usuńjeszcze byl odcien nr 5 :)
OdpowiedzUsuńCiekawy produkt :) i super się prezentuje :D
OdpowiedzUsuńmyślę, że się na niego skuszę jak tylko wykończę żel z abh :)
OdpowiedzUsuńOoo, ja za to jestem bardzo ciekawa tego żelu! Mam tylko cienie ABH i są bardzo fajne, ale chciałoby się więcej :)
UsuńMusiałam kliknąć Twoją recenzję, żeby zobaczyć, jak prezentował się ten żel przed zmianą kubraczka - i może przemawia przeze mnie posylwestrowe wypaczenie, ale teraz opakowanie jest cudne! Dla samego posiadania takiej rakiety kosmicznej na swojej toaletce byłabym skłonna się nim zainteresować... A w dodatku właśnie wykończyłam swój żel od Maybelline... Przypadek?
OdpowiedzUsuńNo to fruń do Sephory, pomacaj i decyduj, czy go chcesz! Koniec żywota Maybelline to NA PEWNO ZNAK. :D
UsuńEch, szlag. No kupię go, jak nic. Dobrze, że mnie otrzeźwiło i mam zapas Plumpera w swoim kolorze (ja jestem bardzo zadowolona), ale jednak Gimme Brow to cholerny król. A już niedługo Brow Bar, la, la, la.
OdpowiedzUsuńdo brwi używam paletki z makeup revolution ale chyba powinnam coś nowego wypróbować ;)
OdpowiedzUsuń