Kolorówka Kat Von D do niedawna interesowała mnie równie mocno, co sukcesy reprodukcyjne storczyków na parapecie sąsiadki. Kiedy leciałam do Nowego Jorku na majówkę, na mojej zakupowej wishliście nie znalazł się ani jeden kosmetyk Kat. Dopiero na miejscu, kiedy stanęłam przed jej szafą, pomyślałam, że jedna pomadka w płynie przecież nie zaszkodzi...
W kolejce do kasy zauważyłam jeszcze podróżny format sypkiego pudru w całkiem przystępnej cenie, więc dorzuciłam go do koszyka. I to miał być koniec, bo po co mi więcej kosmetyków youtuberki, której nawet nie oglądam? Okazało się jednak, że Kat tak łatwo mi nie odpuści. Płynna matowa pomadka sprawdziła się świetnie, puder wypadł co najmniej przyzwoicie, a – żeby było mi jeszcze trudniej z zakupową powściągliwością – od 29 września kosmetyki Kat Von D pojawią się w stacjonarnych Sephorach. Jutro w sklepie online rusza przedsprzedaż. Masz ci los.
Everlasting Liquid Lipstick pozytywnie mnie zaskoczyła. Jest bardzo zacnie napigmentowana, przyjemnie się jej używa, nie robi z ust Sahary, jest łatwa w aplikacji mimo dosyć ciemnego odcienia.
Aplikator bardzo na plus. Gąbeczka jest raczej mała i łatwo nią manewrować – jest o wiele wygodniej niż w przypadku pomadek Amore Matte z Milani, których – jak ostatnia fujara – kupiłam sobie rok temu aż sześć. Nawet słynne maty Golden Rose nie mają aż tak fajnego aplikatora. Podobny znalazłam tylko w Max Factor Lipfinity.
Kremowa formuła łatwo się rozprowadza, zastyga całkiem szybko i komfortowo się nosi. Trwałość nie jest na pewno everlasting, bo nawet od picia przez słomkę pomadka powoli zjada się od środka, ale i tak zaliczam ją do tych trwalszych. Myślę, że trzyma się na ustach porównywalnie do Golden Rose – kilka dobrych godzin (lub kilkanaście, jeśli z jakiegoś powodu odbywa się u Was dzień postny). Nie pęka i nie schodzi płatami jak nieszczęsne Milani, ale oczywiście im bardziej się zjada, tym gorzej wygląda. Jak to u zastygających matów.
Odcień Double Dare wybrałam, bo wydał mi się jednym z bardziej normalnych i zdatnych do noszenia. Wszystko, co wymacałam w nowojorskiej Sephorze, było ciemne lub zbyt zwariowane (z tym że Sephora przy Times Square, w której robiłam wtedy zakupy, wyglądała jak Rossmann w czasie promocji -49% – wszystko przebrane, testery uwalone, wybór nieszczególny). Nie lubię kupować kosmetyków z segmentu perfumeryjnego w głupich kolorach, po które potem prawie nigdy nie sięgam. Wolę zwariowanych wariatów szukać na promocjach w Naturze i Rossmannie, a tych droższych kosmetyków używać regularnie.
Double Dare jest ciemniejsza, niż wskazywały na to sklepowe lampy. U jasnych blondynek o niezbyt ciemnej karnacji będzie mocnym, eleganckim akcentem w makijażu, a u brunetek złagodnieje i idealnie zgra się z ciemniejszymi włosami. Już wiem, że jesienią i zimą będę często sięgać po ten kolor – jest świetny na chłodniejsze miesiące.
Być może w tym dziennym, jesiennym świetle Double Dare wydaje się zupełnie chłodna, ale na swatchu (szczególnie tym wyżej, niewyschniętym) lepiej widać, że ma w sobie subtelne ciepło. To ciemny, zgaszony róż z dodatkiem czerwieni. Odcień bardzo podobny do Loved od Milani. Zdziwiły mnie swatche i opis Temptalii, która nazwała Double Dare średnio-ciemnym różem koralowym. Kompletnie nie widzę tu koralu i jednak na mojej karnacji bliżej mu do jesienno-zimowego chłodu, niż do letniego, koralowego ciepełka.
Jak Wam się podoba? Planujecie nalot na szafę Kat? Gdy przejdzie pierwszy szał i sklepy uzupełnią zasoby, pewnie wybiorę się do Sephory po kolejną szminkę z serii Everlasting, choćby po to, żeby sprawdzić, czy trzymają równy poziom, czy wszystko zależy od odcienia. Tak czy inaczej, witamy w Polsce, Kat. Jeszcze tylko Tarte i Hourglass, i nie będzie po co jeździć na zagraniczne zakupy ;).
Ile: 6,6 ml
Cena: 20 $ / 89 zł
Dostępność: Sephora, internet
Kolor jest cudowny.
OdpowiedzUsuńTeż mnie zaczarował :)
UsuńNa ustach wygląda przepięknie :)
OdpowiedzUsuńTo jak, wchodzisz w to? :D
UsuńBardzo ładny odcień ;)
OdpowiedzUsuńW gamie jest 40-kilka odcieni, mam nadzieję, że wszystkie trafią do Polski i będzie w czym wybierać!
UsuńOsobiście jeszcze nie widziałam przebranej sephory tez prawda jest taka ze rzadko tam chodzę bo jakoś mi nie po drodze ;) kolor pomadki ładnie podbija biel zębów
OdpowiedzUsuńU nas wszystkie trzymają się dobrze, dlatego te w Stanach mnie bardzo zdziwiły.
UsuńBardzo ładny kolor...taka jakaś "soczysta ta matowość" ..To mi narobiłaś...miałam w planach tylko eyeliner a teraz to już nie wiem. Wiesz, że jestem łasa na szmineczki ;)
OdpowiedzUsuńI nie wysusza! Wiadomo, że bez jakiejkolwiek pielęgnacji ust w końcu dorobimy się suchara, ale jak na matową płynną pomadkę jest naprawdę dobrze. Obejrzyj sobie na spokojnie w Sephorze stacjonarnej za kilka dni i sprawdzisz, czy coś do Ciebie zawoła :)
UsuńPiękny odcień :D Nie planuję zakupów produktów tej marki w najbliższym czasie ;)
OdpowiedzUsuńHehe, nie chcę nic mówić, ale ja też nie planowałam... ;)
UsuńŁadny ten odcień :). Też planuję coś kupić, ale właśnie po pierwszym "ataku" :D. Jak już będzie spokojniej rozejrzę się.
OdpowiedzUsuńTo jest najlepsza koncepcja. Nie lubię stylu Lidlowo-Biedronkowego ;)
Usuńja mam miniaturę outlaw i też jestem zadowolona :)
OdpowiedzUsuńOoo, no to piona :)
UsuńZ chęcią kupiłabym pomadki Kat. Czytałam i słyszałam o nich dużo dobrego i choć opakowanie mi się nie podoba, to mały aplikator jest perfekcyjny :D Kolorek super, bardzo w moim typie i pewnie byłby jednym z tych, który bym wybrała kupując te pomadki :)
OdpowiedzUsuńTeż mnie nie porwała ta gotycka stylistyka, ale w tym przypadku najważniejsze to, co w środku :)
UsuńAaaaaależ pięknie na tobie wygląda! Ja mam Bauhau5, czyli mój kolor firmowy - kocham i niedługo wydłubię chyba ostatki. Poza tym jeszcze jakieś ciemne bordo, ale nie pamiętam nazwy a sprawa nie jest na tyle ważna żebym wygrzebała się dziś spod ciepłego koca.
OdpowiedzUsuńDziękuję! Tobie też by pasował :D
UsuńNo jak mnie ta Kat nie jara ale kolor ładny ;)
OdpowiedzUsuńPrześliczny kolor! Ale jednak wezmę Lolitę. O ile mi się uda :D
OdpowiedzUsuńBrzmi zachęcająco , chyba przyjrze się bliżej ;)
OdpowiedzUsuńmam Lovesick 😉 uwielbiam! kolor ideal dla mnie. tak ja kocham ze bede musiala kupic wkrotce owa sztukę bo obecna dobija dna. na razie nie skusilam sie na wiecej kolorów 😉
OdpowiedzUsuńja jakoś nie czuję szału na kosmetyki Kat Von D. wiele osób się nimi zachwyca i kupuje, ja póki co się wstrzymam :)
OdpowiedzUsuńja tam widzę ciepełko jakie od niej bije :D a na kat mam mega ochotę i bardzo się czaje. Mam tylko obawy, że zawiodę się tak jak w przypadku Hudy :P
OdpowiedzUsuńKonsystencja i krycie są świetne, ale kolor raczej nie mój.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się, choć chyba nie tak do końca - najważniejsze, że jesteś zadowolona :)
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się ten kolor na Twoich ustach, bo u siebie..? No nie wiem :)
OdpowiedzUsuńKolor bardzo, bardzo ładny :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że z czasem coś nabędę z Kat.
OdpowiedzUsuńChyba też się skuszę na coś z tej firmy.
OdpowiedzUsuń,, interesowała mnie równie mocno, co sukcesy reprodukcyjne storczyków na parapecie sąsiadki" Hehe rozwaliłaś mnie tym tekstem :D
Pozdrawiam i zapraszam :)
W zeszłym tygodniu dumałam nad szafą Kat von D ale wyszłam z pustymi rękami. teraz chyba wiem po co tam wrócę ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam pomadki w płynie Kat Von D za wykończenie i trwałość. Ten kolor jest ładny, ale zbyt ciepły dla mnie. Raczej patrzyłabym na bardziej różowe odcienie :)
OdpowiedzUsuńZastanawiałam się nad jednym kolorem od Kat Von D,po przejrzeniu fotek w necie. Zamierzałam go obejrzeć na żywo,ale upolowałam ten kolor u innej marki w o wiele niższej cenie. A do listy marek które chcę by pojawiły się w Polsce dorzucam Lime Crime
OdpowiedzUsuń