Nie da się ukryć, że ostatnio trochę tu nazrzędziłam. Dlatego teraz, dla równowagi, moja strefa T chciałaby przekazać Wam ważną wiadomość: puder Innisfree to matujące dzieło sztuki!
Jeśli macie problem z szybkim świeceniem się, zdobywajcie go czem prędzej. Mówię serio. Nie obiecuję, że każda skóra będzie tak samo zachwycona jak moja, bo wiadomo, że skóry są różne, a ja nie odpowiadam za ich kondycję i preferencje, ale z doświadczenia wieloletniego ultratłuściocha mówię Wam, że ten puder jest absolutnie doskonały w temacie matu. W porównaniu.
To Zoila jest odpowiedzialna za tę kosmetyczną miłość. Napisała u siebie dawno, dawno temu w denku, że Innisfree robi różnicę. Tak bardzo potrzebowałam wtedy tej różnicy, że nie myśląc wiele, wklepałam zamówienie w koreańskim sklepie z darmową wysyłką do Polski, czyli W2Beauty.com (szczegóły zakupów opisałam w tym poście).
No-Sebum Mineral Powder ma tylko dwie wady: szybko się kończy i w Polsce jest trudno dostępny. Cała reszta to połączenie ultragładkości z długotrwałym matem, jaki nigdy nie śnił się mojej skórze, dopóki nie zaczęła być osypywana zalatującym miętą, białym proszkiem. Jaskółki donoszą, że puder nie zawiera parabenów, talku, sztucznych barwników i składników pochodzenia zwierzęcego.
INCI: Silica, Corn Starch Modified, Dimethicone/Vinyl Dimethicone Crosspolymer, Caprylic/Capric Triglyceride, Mica, Methicone, Ethylhexylglycerin, Glyceryl Caprylate, Dimethicone, Mineral Salts, Ethylene/Acrylic Acid Copolymer, Camellia Sinensis Leaf Extract, Mentha Arvensis Leaf Extract, 1,2-Hexanediol, Fragrance / Parfum.
To Zoila jest odpowiedzialna za tę kosmetyczną miłość. Napisała u siebie dawno, dawno temu w denku, że Innisfree robi różnicę. Tak bardzo potrzebowałam wtedy tej różnicy, że nie myśląc wiele, wklepałam zamówienie w koreańskim sklepie z darmową wysyłką do Polski, czyli W2Beauty.com (szczegóły zakupów opisałam w tym poście).
No-Sebum Mineral Powder ma tylko dwie wady: szybko się kończy i w Polsce jest trudno dostępny. Cała reszta to połączenie ultragładkości z długotrwałym matem, jaki nigdy nie śnił się mojej skórze, dopóki nie zaczęła być osypywana zalatującym miętą, białym proszkiem. Jaskółki donoszą, że puder nie zawiera parabenów, talku, sztucznych barwników i składników pochodzenia zwierzęcego.
INCI: Silica, Corn Starch Modified, Dimethicone/Vinyl Dimethicone Crosspolymer, Caprylic/Capric Triglyceride, Mica, Methicone, Ethylhexylglycerin, Glyceryl Caprylate, Dimethicone, Mineral Salts, Ethylene/Acrylic Acid Copolymer, Camellia Sinensis Leaf Extract, Mentha Arvensis Leaf Extract, 1,2-Hexanediol, Fragrance / Parfum.
Wyczuwalna zaraz po otwarciu mięta po kilku miesiącach się ulotniła. Proszek jest superdrobny, biały, ale nie bieli skóry, dopóki nie zostanie nałożony w nadmiarze. Puder daje zupełnie matowe wykończenie, co nie każdemu będzie odpowiadało, ale z czasem wygląda na twarzy coraz bardziej naturalnie. Dzięki drobnej strukturze i silikonom w składzie skóra jest w dotyku aksamitnie gładka, zupełnie jak po mące ziemniaczanej ;). W ogóle widzę sporo wspólnego z tą mąką – ciekawe, dlaczego nikt jeszcze nie zaczął jej sprzedawać jako sypkiego, w 100% naturalnego pudru matującego!
W chłodniejszych miesiącach, w schemacie: lekki krem nawilżający + krem BB / podkład o nietłustej formule + puder Innisfree, moja skóra pozostaje matowa przez... cały dzień! Sprawdziłam to wielokrotnie i widziałam tylko niewielkie różnice w trwałości matu przy podmianie pielęgnacji lub podkładu. To naprawdę zjawiskowe i mojej cerze nigdy się nie zdarza, a jednak – z tym magicznym proszkiem z Korei jest to możliwe. Nawet nos, po wielu godzinach już lekko połyskujący, nie wygląda źle. W czasie upałów oczywiście jest gorzej, ale Innisfree wciąż zostawia konkurencję daleko w tyle.
No-Sebum Mineral występuje w dwóch wersjach: sypkiej i prasowanej. Kupiłam obydwie, ale niestety, kompaktowa wypada słabiej. Nie bez znaczenia jest fakt, że różnią się składem. Kompakt jest bezzapachowy i nie utrzymuje matu tak długo, ale i tak pozostaje świetnym, transparentnym pudrem matującym w swojej sprasowanej kategorii.
INCI wersji kompaktowej: Mica, Silica, Ethylene/Acrylic Acid Copolymer, Corn Starch Modified, Polyethylene, Octyldodecylstearoyl Stearate, Squalane, Sorbitan Isostearate, Ethylhexylglycerin, Glyceryl Caprylate, Dimethicone, Mineral Salts, Camellia Sinensis Leaf Extract.
Na koniec wrzucam porównanie sześciogramowego Innisfree z pierwszym lepszym pudrem standardowych rozmiarów, wyjętym z szuflady. W sumie mogłam go zestawić z sypkim, ale przynajmniej w tym znanym Wam kontekście możecie zobaczyć niewielkość naszego dzisiejszego bohatera:
Im jestem starsza, tym mniej zależy mi na totalnym macie, ale komfort nieświecenia się przez większość dnia wciąż wydaje mi się czymś niesamowicie fajnym. Właścicielki mocno tłustej strefy T na pewno świetnie to rozumieją.
Ile: 6 g (wersja sypka), 8,5 g (wersja kompaktowa)
Cena: odpowiednio 7 $ / 50 zł i 12 $ / 60 zł
Dostępność: trudna, w Polsce widziałam w sklepie Koreanskisekret.pl
PAO: 24 M
W chłodniejszych miesiącach, w schemacie: lekki krem nawilżający + krem BB / podkład o nietłustej formule + puder Innisfree, moja skóra pozostaje matowa przez... cały dzień! Sprawdziłam to wielokrotnie i widziałam tylko niewielkie różnice w trwałości matu przy podmianie pielęgnacji lub podkładu. To naprawdę zjawiskowe i mojej cerze nigdy się nie zdarza, a jednak – z tym magicznym proszkiem z Korei jest to możliwe. Nawet nos, po wielu godzinach już lekko połyskujący, nie wygląda źle. W czasie upałów oczywiście jest gorzej, ale Innisfree wciąż zostawia konkurencję daleko w tyle.
No-Sebum Mineral występuje w dwóch wersjach: sypkiej i prasowanej. Kupiłam obydwie, ale niestety, kompaktowa wypada słabiej. Nie bez znaczenia jest fakt, że różnią się składem. Kompakt jest bezzapachowy i nie utrzymuje matu tak długo, ale i tak pozostaje świetnym, transparentnym pudrem matującym w swojej sprasowanej kategorii.
INCI wersji kompaktowej: Mica, Silica, Ethylene/Acrylic Acid Copolymer, Corn Starch Modified, Polyethylene, Octyldodecylstearoyl Stearate, Squalane, Sorbitan Isostearate, Ethylhexylglycerin, Glyceryl Caprylate, Dimethicone, Mineral Salts, Camellia Sinensis Leaf Extract.
Na koniec wrzucam porównanie sześciogramowego Innisfree z pierwszym lepszym pudrem standardowych rozmiarów, wyjętym z szuflady. W sumie mogłam go zestawić z sypkim, ale przynajmniej w tym znanym Wam kontekście możecie zobaczyć niewielkość naszego dzisiejszego bohatera:
Im jestem starsza, tym mniej zależy mi na totalnym macie, ale komfort nieświecenia się przez większość dnia wciąż wydaje mi się czymś niesamowicie fajnym. Właścicielki mocno tłustej strefy T na pewno świetnie to rozumieją.
Ile: 6 g (wersja sypka), 8,5 g (wersja kompaktowa)
Cena: odpowiednio 7 $ / 50 zł i 12 $ / 60 zł
Dostępność: trudna, w Polsce widziałam w sklepie Koreanskisekret.pl
PAO: 24 M
O taki puder to dla mnie w sam raz :)
OdpowiedzUsuńAch te silikony....
OdpowiedzUsuńNo co chcesz od nich – kłamią, ale jak skutecznie! :D
UsuńO, a ja go mam właśnie dzięki Zoili! Ale mnie teraz rączki świerzbią! <3
OdpowiedzUsuńJeszcze nie odpakowałaś?! Bosz, co za kobieta :D.
Usuń:D
UsuńPuder jest jak wino - im starszy, tym lepszy!
Usuń:<
mam go ( przywiozła nasza Madzia z Korei) też go zachwalałam u siebie, tak samo jestem nim zachwycona :)
OdpowiedzUsuńJa miałam drugie opakowanie w zapasie, dlatego nie brałam od Magdy, ale fajnie, że Ty się zdecydowałaś – naprawdę inna jakość!
UsuńMam suchą cerę, więc raczej nie dla mnie ;) Fajnie, że znalazłaś produkt, który tak świetnie działa ;)
OdpowiedzUsuńZaskoczył mnie bardzo!
UsuńBardzo go lubię, ale lubię też robić sobie od niego przerwy. Ujmuje mnie ten zapach, to mini pudełko (ten plastik jest bardzo konkretny) no i mat! Super, że Ci się sprawdza.
OdpowiedzUsuńPrzy okazji, bo zapomniałam: genialny tytuł!
UsuńBardzo Ci dziękuję za to polecenie. Też go nie używam na co dzień, ale za każdym razem, jak do niego wracam, jestem tak samo zdziwiona długością matu.
UsuńI dzięki za komplement dla tytułu ;)
matuj matuj :) ja tez coraz mniej chcę zmatowienia na twarzy ;)
OdpowiedzUsuńJa nie potrzebuję, aż tak mocno matujących produktów. Jednak wiele osób będzie zadowolonych z tak dobrego działania tego pudru :)
OdpowiedzUsuńCzasem taki mat naprawdę się przydaje – na przykład jak w perspektywie są zdjęcia w trudnym świetle ;)
UsuńWygląda ciekawie!
OdpowiedzUsuńŚwietny tytuł - ciekawa jestem jakby się u mnie spisał :) lubię matujące pudry
OdpowiedzUsuńNo to bardzo polecam i... tytuł dziękuje za komplement ;)
UsuńJa też go bardzo lubię i wszystkim naokoło polecam :)
OdpowiedzUsuńMam wersję sypką, a prasowany kupiłam inny - Mineral UV Whitening Pact z SPF50+ i jestem bardzo zadowolona.
O, to ten mi nawet nigdy nie wpadł w oko, a powinien był wpaść, bo ma super obiecujący filtr, który w tym wymiarze widziałam tylko u Jane Iredale :)
UsuńWitaj Agato! :-) Właśnie od paru dni zastanawiam się nad jego kupnem. Tylko wersję kontaktową,bo mi w kosmetyczne nie będzie latał. Pozdrawiam ciepło.
OdpowiedzUsuńCześć, cześć :). Bierz sypańca, bo mimo że lata, to o wiele lepiej utrzymuje mat :)
Usuńpierwsze slysze :)
OdpowiedzUsuńkiedys matowilam skore na wszystkie sposoby a teraz preferuje bardziej satynowe wykonczenie :) ciekawe, czy Ci sié tez do odmieni za kilka lat ? :)
Ależ mi się już odmieniło! Co nie zmienia faktu, że czasem długotrwały mat wciąż jest mile widziany i pożądany :) Ale na pewno nie na co dzień :)
Usuńhm, przydałby mi się na lato :)
OdpowiedzUsuńKo-niecz-nie :D
UsuńSkusiłaś mnie. Jak wrócę z delegacji, to sobie zamówię!
OdpowiedzUsuńRobi różnicę, bierz bierz :D
UsuńJa używam teraz matującego pudru Chanel w zestawie z kremem BB So Bio. Współpracują idealnie.
OdpowiedzUsuńZupełnie nieznany mi duet. Szczególnie ten krem mnie zaintrygował.
UsuńTeraz zima moja skora nie potrzebuje takiego matu, ale zainteresuje sie nim latem ;)
OdpowiedzUsuńNie znam tego maleństwa :)
OdpowiedzUsuńA używałaś moze innych kosmetykow z tej serii? Widze, że trochę ich jest na 'koreanskisekret', mam tłusta skórę, więc na pewno skuszę się na niektóre. Fajnie by było wiedzieć, które są skuteczne
OdpowiedzUsuń