Wyobraźcie sobie, że zepsuł Wam się laptop, na egzotyczną część zamienną (czyt. klawiaturę) czekaliście ponad tydzień, a naprawa kosztowała tyle co tygodniowe wczasy w Ciechocinku. Wkurzające, prawda? Potem wyobraźcie sobie, że w godzinę po odebraniu naprawionego laptopa zepsuła się pralka. Puśćcie wodze fantazji jeszcze bardziej i dodajcie do tego dziecko, które w tydzień po odstawieniu antybiotyku na ostre zapalenie nerek, przywitało Was o poranku szczaką śmierdzącą końską uryną, w związku z czym, zamiast na wiosenny spacer, udaliście się prędko do nefrologa, który pobrał jedyne sto osiemdziesiąt złotych za udzielenie bezcennych informacji o dalszym leczeniu i postępowaniu. Na tym pięknym obrazku widzimy jeszcze męża, który złamał paznokieć i cierpi, żaluzje, których nie da się zamontować, bo ktoś zapomniał, że okna mają klamki, i mięso mielone, które zepsuło się dwa dni przed upływem daty ważności, a miało być na obiad. Dodajcie do tego jeszcze piętnaście losowych problemów z dzieckiem typu jadłowstręt, bunt dwuipółlatka, zbyt wczesne pobudki, a także kilkanaście mniejszych i większych problemów innego typu. Oto ja i kilka ostatnich dni z mojego pięknego, niezapomnianego marca z mężem na urlopie. Zapewniam, że cały miesiąc jest równie wyborny i wszystko układa się wspaniale! A jak tam Wasz początek wiosny? Słonko świeci, ptaszki ćwierkają?
Dziś będzie o papce do smarowania ciała od jednej z moich najukochańszych polskich firm, czyli Organique. Jako że nastrój mam wyborny, bardzo chętnie podzielę się z Wami uwagami na temat fluffy suflecika, który wcale nie jest tak idealny, jakby się mogło wydawać po wsadzeniu weń nosa i pierwszych przymiarkach. A w ogóle to z jakiego języka pochodzi pisownia souflete? Fluffy angielski? Bardzo nie sądzę.
Według producenta suflet, zwany po drugiej stronie opakowania polskim soufletem (no fascynuje mnie ta nie-w-kij-pierdział ortografia), ma skórę dotlenić, ujędrnić i poprawić mikrokrążenie (a nie, przepraszam: mikrokrazenie). Kiwi, mango i czerwone winogrona z opakowania być może gdzieś mieszkają w składzie, ale ja ich nie dostrzegam, obraz mi się rozmazał... coś o liściach winogronowych było, a dalej to już nie wiadomo zupełnie... nic nie widzę, nic nie widzę! A nie, widzę PEG-a wysoko w składzie i parę innych nienaturalnych i niepięknych składników, ale może źle patrzę, obraz taki rozmazaaaaannnyyyyyy...
Ach, już wiem. To souflet/souflete, który w składzie ma coś_z_winogron, a PACHNIE mango i kiwi. Tak napisano na spodzie opakowania. I może to prawda, bo w ślicznym słoiku mieszka równie ślicznie pachnący glutek o konsystencji mocno stężałego budyniu. Zapach jest absolutnie trafiony – rześki, nienachalny, owocowy i ani trochę słodki. Opakowanie nie zawierało folii ochronnej, więc pojęcia nie mam, czy ktoś przede mną podziwiał zawartość. Nie umiem wymyślić, czemu mają służyć zatopione w kremie czerwone kropki. To chyba ozdoba, w każdym razie trzeba Wam wiedzieć, że rozpuszczają się przy rozcieraniu na skórze i nie zostawiają po sobie wyraźnych śladów. Kosmetyk z pewnością prezentuje się wybornie i apetycznie. Przejdźmy do całej, szerzej pojętej reszty.
Ten krem/souflete/souflet to pielęgnacyjna kupa. Nie wchłania się i pozostawia na skórze niezbyt przyjemny, rolujący się film. Trochę słabo jak na puszysty, lekki kosmetyk, którym miał być Body Fluffy Wiadomo Co, Nie Będę Się Już Znęcać. Warstwa niewchłonięta łapie wszystkie paprochy z ubrania, a nawilżanie jest co najwyżej przeciętne. Wydajność również przeciętna, ale to akurat dobrze się składa. Zużyłam go dla zapachu, ale nie ma absolutnie żadnego powodu, dla którego ktokolwiek miałby użyć tego czegoś w celach pielęgnacyjnych.
Organique'u, nie martw się. I tak cię kocham. Tylko nie rób już tego więcej, dobrze?
Pojemność: 200 ml
Cena: 39 zł
Ocena: 2/6
Odnośnie pierwszego akapitu - to teraz może być już tylko lepiej ;)
OdpowiedzUsuńwiesz, też kiedyś myślałam, że limit fakapów może się wyczerpać, ale ostatnio przekonuję się, że to bzdurna teoria. niestety!
Usuńżycie lubi zaskakiwać, muszę tu wstawić ten gif:
Usuńhttp://img.pandawhale.com/114551-family-guy-stewie-at-least-its-a62W.gif
tak, to doskonale oddaje sytuację ;)
Usuńmiałam maskę do twarzy z tej serii z ananasem i nie byłam z niej zadowolona:(
OdpowiedzUsuńnajlepiej po prostu zapomnieć o tej serii. to się nigdy nie wydarzyło :)
UsuńU, ja miałam dwie maski z tej owocowej serii i byłam zadowolona. Suflety też wyprobuje bo czuję, że u mnie się mogą sprawdzić tak czy siak;)
OdpowiedzUsuńpróbuj, co skóra, to opinia, a zapach naprawdę śliczny!
UsuńNo i już nie spróbuję bo serię wycofali:D cóż, może im nie szła...
Usuńnaprawdę wycofali?? i dobrze, bo to pielęgnacyjny wstyd dla tej świetnej marki! zapach mogli zostawić, może jeszcze wróci w lepszej odsłonie...
UsuńOby reszta miesiąca była lepsza! Zdarzają się takie napady nieszczęść w krótkim czasie, wiem coś o tym.
OdpowiedzUsuńSzkoda tego sufleta czy jak mu tam, bo wygląda fajnie, tak jadalnie :D Ale po Twoim opisie zdecydowanie nie sięgnę po niego ;)
szkoda, że wiesz coś o skumulowanych nieszczęściach. lepiej, żebyś nie. też mam nadzieję, że sytuacja się poprawi, ale na razie się niestety nie zanosi
Usuńojć, wesoły masz marzec, nie ma co :/ mam nadzieję, że zła passa jak najszybciej minie!
OdpowiedzUsuńmhm, OBY!!
Usuńmy bylismy w dwoch przedszkolach na dniach otwartych i co - po 2 dniach goraczka katar i wszystko sie zaczyna od nowa ech!
OdpowiedzUsuńbyle do prawdziwej, ciepłej, pełnej wiosny!
UsuńSuflet kojarzy mi się z czymś lekkim, a moja skóra potrzebuje poważnego kremu, a nie takie fiu, lekkie, w dodatku co się nie wchłania.
OdpowiedzUsuńUszy do góry, wszytko pokonasz!
ja mogłabym zaakceptować lekkość, gdyby w parze z nią szła porządna pielęgnacja!
Usuńszkoda :( słaby i drogi ale zapach musi być fajny:) Pozdrawiam serdecznie i miłej niedzieli życzę Kasia:)
OdpowiedzUsuńSzkoda, ze taki kiepściach i się nie wchłania...
OdpowiedzUsuńoj rzeczywiście jakaś wtopa z tym produktem, a tak na marginesie - uwielbiam Twój styl pisania postów :)
OdpowiedzUsuńdziękuję <3 :)
UsuńPozostaje nadzieja, że następnym razem Organique tak Cię nie zawiedzie ;)
OdpowiedzUsuńWstęp przypomina efekt domina :( przykro mi i życzę, by chociaż jedna z części ustabilizowała się przynosząc dobre wiadomości :*
dziękuję, Hexx, chciałabym, żeby to się już skończyło, ale na razie jeszcze się nie zanosi, wciąż coś nowego.
UsuńAgatko no uwielbiam Cię i koniec, kropka. Jak Ty kiedyś Nobla za to swoje pisanie nie dostaniesz, to ja chyba przestanę wierzyć we wszystko na tym świecie, serio. A co do souflete to będę go omijać szerokim łukiem. Nawet nie powącham, tak na wszelki wypadek, żeby mnie nie skusił.
OdpowiedzUsuńAniu, gdyby dawali Noble za pisanie o kremach... ;) byłoby świetnie, ale wiesz, po cichu piszę też coś innego. Do Nobla wciąż się nie kwalifikuje, ale jak skończę kiedyś, to się podzielę :). Dziękuję Ci za te piękne słowa, dają kopa do dalszego pisania!
UsuńJAk to mowia nieszczescia chodza parami :( Mam nadzieje ze lepiej bedzie u Ciebie wkrotce.
OdpowiedzUsuńCo do sufleciku, to nie polubilabym sie z nim takze, nie znosze wrecz jak kosmetyk sie slabo wchlania :/
nieszczęścia to już tutaj chadzają dziesiątkami, a nie parami. podobno co nas nie zabije, to nas wzmocni, ale są chyba jakieś granice?? :)
UsuńSzkoda, że tak słabo się spisał :)
OdpowiedzUsuńOj nie ciekawy ten marzec u Ciebie. Mam nadzieję, że nieszczęścia się szybko skończą i powróci dobra passa!
OdpowiedzUsuńCo do suflecika, szkoda że się nie sprawdził, bo zapach brzmi naprawdę kusząco. :)
na szczęście w ofercie Organique dużo jest kuszących linii zapachowych :)
UsuńSouflete. Z Organique tête-à-tête
OdpowiedzUsuńKropki to pewnie pestki kiwi GMO, ignorantko.
Całuję Cię.
Gdzie moja kropka, kurde?
UsuńPani, szczęścia! :) Będzie dobrze, wiosna przyjdzie, dzieć wyzdrowieje, sprzęt się naprawi, balsamik się wchłonie i nawilży.
UsuńTej, a może to do jedzenia jest i dlatego nie działa na skórę?
OdpowiedzUsuńChciałabym ci polecić coś na poprawę złej serii, ale jakoś mi nie po drodze z nowinkami ostatnio.
Oraz jeszcze, może jako fanka marki pomożesz mi zlokalizować produkt: kiedyś w Glossyboxie dostałam próbkę peelingu do ciała Organique. Był wspaniały. Nic o nim nie pamiętam, poza tym, że miał brązowe opakowanie i wspaniały, korzenno - orientalny zapach. Halp.
możliwe, że do jedzenia, ja bym zjadła, gdyby tylko napisali, że jadalne :>
UsuńOrganique orientalny? tu masz wszystkie:
http://organiquecosmetics.com/wyszukiwanie/q_peeling.html
jest korzenny, ale opakowanie średnio brązowe, w brązowych są solne, ale czy tam jest coś orientalnego? może dostałaś na Święta limitowany pierniczkowy?
Ejjj odczep się od Ciechocinka noo;)
OdpowiedzUsuńMiałam koszmar, że spałam w pokoju z osmioma babami leżanka koło leżanki i obowiązkowe to było jak dzieci w przedszkolu i że zapomniałam kindla i empe3, i TELEfonu!! myślałam że umrę i facet w zasranych gaciach mi się snił...oessu ..jadę w środę ..
Kupstwo jakieś nafaszerowane chemią i wciśnięte w ładne opakowanie, klasyka
co za wyborna historia! to znaczy przykro mi, że musiałaś przez to przejść :P ale czyta się wspaniale :D
Usuńoby w prawdziwym świecie wszystko przebiegło gładko. a multimedia spakuj już dziś :D
Czasami zdarza się, że ukochana marka wypuści bubel dekady i co wtedy ze sobą począć? Ja zazwyczaj zapominam i żyję dalej :) A z Organique na razie wielbię masełka do ust i nic poza tym.
OdpowiedzUsuńA co do kumulacji nieszczęść, cóż łączę się w bólu, sama przeżywam niezłą gehennę, bo u mnie nieszczęścia nie chodzą parami a stadami :( I przestałam sobie myśleć, że gorzej być nie może, bo jak sobie tak myślę to jest gorze niestety. Uszy do góry, trzymam kciuki za lepsze dni :)
Zobaczyłam Organique i już mi się oczy zaświeciły, a tu taka porażka :/ Mimo wszystko i tak nie przestane ich wielbić :)
OdpowiedzUsuń