Czasy wielkich łowów w internetowych outletach z kosmetykami mam już chyba za sobą, ale w bogatych kolorówkowych zbiorach wciąż znajduję moje mniejsze i większe zakupowe niewypały. Niektórym próbuję dać szansę, inne przekazuję dalej w świat, a z resztą rozprawiam się za pomocą kosza z IKEI i 120-litrowego worka Jan Niezbędny. Bez względu na to, jaki jest finał naszej znajomości, niezmiennie jest mi przykro, bo nie lubię wyrzucać kosmetyków i nie rajcuje mnie wywalanie kasy na rzeczy kiepskie. Ale bywa i tak, że słabiaki się trafiają, a ja pocieszam się, że... przynajmniej mam o czym pisać.
Revlon ColorStay Whipped Crème MakeUp
Jednym z zupełnie zbędnych wynalazków, które moje blogerskie ja zapragnęło wypróbować, był kultowy podkład Revlon Colorstay, tyle że w wersji Whipped.
Whipped sugeruje lekką, chmurkowo-musową konsystencję i byłam bardzo ciekawa, jak taka forma wpłynie na jakość produktu, który słynie z mocnego krycia i zastygania na beton. Przy pierwszym spotkaniu
rozczarowująca okazała się już sama konsystencja. Niby lżejsza, ale w praktyce podobna do śmietany ubijanej przez bardzo leniwą gospodynię domową. W dodatku ColorStay Whipped ma ze śmietaną jeszcze tyle wspólnego, że na twarzy wygląda... tłusto. Producent przy tej wersji nie podał, do jakiej cery kieruje produkt, z czego wniosek, że podkład powinien sprawdzić się lepiej lub gorzej na każdej. Na mojej sprawdza się gorzej, bo a) tłusto, b)
jest bardzo widoczny, c)
nie trzyma się dobrze na przetłuszczającej się strefie T. To daje nam właściwie zero pozytywów. Cieszyłam się, że łatwiej wydobyć podkład z wygodnego słoika niż z tej beznadziejnej, szklanej butelki bez pompki (tak jak w podstawowym ColorStayu), ale teraz już nawet to nie ma znaczenia, bo
producent podobno wprowadza na rynek ColorStaye z pompkami. Zamiana siekierki na kijek bezsensowna – jak to zwykle z kijkami i siekierkami bywa.

NYC Smooth Skin Pressed Face Powder
Po pudrze NYC
od razu widać, że jest tani. Lekki, tandetny plastik i tragiczna gąbka w środku robią jak najgorsze wrażenie, ale przecież liczy się wnętrze. Należy oddać sprawiedliwość temu pudrowi za kilka złotych: jest
bardzo drobno zmielony, więc przymiotnik
smooth jak najbardziej na miejscu. Odcień z tych bielących i widocznych na twarzy, podkreśla szczątkowe owłosienie i ogólnie daje
efekt oprószonego mąką bochenka wiejskiego chleba. To nie pierwszy puder bielący, który miałam u siebie, ale różni się od pozostałych tym, że tamte lepiej lub gorzej trzymają mat, więc przynajmniej wiadomo, w imię czego wyglądamy z bliska nieoptymalnie. Ten nawet
nie ma zamiaru matować, powinien być więc pięknie wykańczający, ale wykańcza wybitnie brzydko, zatem zupełnie nie warto zawracać sobie nim głowy.
e.l.f. High Definition Undereye Setting Powder
Puder HD, mający utrwalać korektor pod oczami, to wynalazek, którego swego czasu bardzo potrzebowałam. To był okres, kiedy moje pudrowe zakupy kompletnie nie sprawdzały się w kontakcie z wrażliwą i lekko już pomarszczoną skórą w ocznych okolicach, dlatego hasło „Undereye Setting Powder” przyjęłam z wiarą, nadzieją i radosnym pochrumkiwaniem. Od początku nie byłam szczęśliwa z powodu sypkiej formy, bo w kilka chwil od zakupu miałam pod nakrętką prawdziwe pudrowe usypisko, z którego ciężko pobrać niewielką ilość produktu, ale uznałam, że jeśli cała reszta będzie idealna, to nie będę zrzędzić na tę niedogodność. Sam
kosmetyk jest przyjemnie miałki, ma delikatnie różowy odcień i sprawiał wrażenie odpowiedniego pod oczy, ale szybko okazało się, jaki jest jego prawdziwy problem. Starałam się uchwycić go na zdjęciu robionym o zachodzie słońca i chyba nawet mi się udało. Puder
ma bardzo widoczne, brokatowe drobinki, które nie rozświetlają, tylko połyskują w słońcu jak naszyjnik królowej balu w pobliskim przedszkolu. Kiedy myślę o rozświetleniu pod oczami, nie do końca to mam w głowie... Ale poza tym puder działa dobrze: jest idealnie gładki na skórze,
skutecznie utrwala korektor pod oczami. Jeśli lubicie takie podoczne disko, mogę go nawet polecić!
Nad pudrem Elf sama się kiedyś zastanawiałam, bo na Laurę Mercier szkoda mi trochę kasy i w sumie dobrze, że nie zdecydowałam się na tą tańszą opcję.
OdpowiedzUsuńno nie, e.l.f. mocno poniżej oczekiwań. ja ostatnio pudruję korektor pod oczami tym białym matującym prasowańcem z Essence i nie narzekam :)
Usuńja mam oba pudry - i elf i L.M. LM zdecyowanie bije elfa na głowę, ale ja chyba mam jakąś inna serię tego pudru elf, bo mój sie delikatnie mieni, nie ma drobinek - to Meteoryty się bardziej błyszczą niż ten mój puder HD elf pod oczy :)
Usuńa próbowałaś może nakładać ten puder mokrą gąbeczką? typu Beauty Blender?
Bardzo długo szukałam tego Revlona Whipped, ale nigdy nie było mojego odcienia. Jak widać wyszło mi to na dobre. Teraz mam tą wersję z pompką i w końcu skończyło się wylewanie i szorowanie rąk, tylko szkoda, że zakupiłam już fajny gadżet do tego typu produktów i akurat wtedy wyszła nowa wersja :) My to mamy szczęście :)
OdpowiedzUsuńHeh, wiesz, w internecie jest jeszcze pełno starych, szklanych butelek bez pompek do kupienia i ciągle widzę na nie promocje, więc może po prostu wykup cały asortyment i używaj swojej specjalnej pompki :D
UsuńPrzyznasz szczerze, że nie miałam żadnego z tych produktów ;)
OdpowiedzUsuńTwarz niczym wiejski chlebek oprószony mąką - brzmi kusząco <3
OdpowiedzUsuńNo, mój mąż taki uwielbia, a mnie ta mąka nawet na chlebie denerwuje, a co dopiero na twarzy :D
UsuńJuż nawet widziałam i macałam te nowe Colorstaye z pompkami, spoko, że w końcu poszli po rozum do głowy i odpowiedzieli na prośby klientów :)
OdpowiedzUsuńO, u mnie w okolicy jeszcze ni widu, ni słychu, ale dobrze wiedzieć, że to nie plotka :)
UsuńNie miałam żadnego z nich i jak widać nie mam czego żałować
OdpowiedzUsuńNie miałam ja szczęście żadnego z tych gagatkow ;-)
OdpowiedzUsuńUbolewam że nic nie znam tak po prostu marna ze mnie blogerka kosemtyczna:D
OdpowiedzUsuńAch, no przestań, właśnie bardzo dobra, jeśli udaje Ci się skutecznie omijać tego typu nieprzyjazne wynalazki! :)
UsuńMnie ciekawi ten Colorstay w tej formie a nyc miałam kiedyś lakiery które niestety okazały sie słabe w realu bo w buteleczce wyglądały pięknie
OdpowiedzUsuńMi lakiery NYC bardzo bąblują, więc też jestem niezadowolona :/
Usuńnie znam nic z tej trójki i chyba dobrze :)
OdpowiedzUsuńnie wiedziałam ze Revlon ma podkład w takiej formie :) pewnie by mnie zainteresował, ale teraz wiem, żeby go olać, jeśli zobaczę w drogerii :)
OdpowiedzUsuńja go nie widziałam w drogeriach, możliwe, że na naszym rynku w ogóle nie był wypuszczony (ale też możliwe, że źle patrzyłam :D)
Usuńdziękuję Agato. zostalam ostrzeżona :)
OdpowiedzUsuńa proszę bardzo, chętnie wypróbuję jeszcze parę gówienek, żebyś Ty nie musiała ;)
UsuńA widzisz. Na revlona byłam gotowa się skusić.
OdpowiedzUsuńŻadnego z tych produktów nie miałam i chyba nie mam czego żałować :)
OdpowiedzUsuńJa szukam teraz dobrego pudru pod oczy, ale chyba prędzej skuszę się na LM ;)
OdpowiedzUsuń