Dziś nie przychodzę do Was z niczym istotnym, więc jeśli macie przedświąteczny zapiernicz, spokojnie możecie darować sobie czytanie. Postanowiłam tylko poprawić nastrój wszystkim... nieregularnym. Oto przegląd moich pielęgnacyjnych grzechów, które oczywiście chętnie bym zneutralizowała, ale zawsze jakoś tak wychodzi, że... nie wychodzi. Może tytani kosmetycznej pracy u podstaw gdzieś istnieją, ale ja na pewno do nich nie należę. Kto nigdy niczego, niech pierwszy rzuci kamieniem!
...mi się chciało traktować je z miłością i szacunkiem. Niestety, prawda jest taka, że im gorzej się miewają, tym gorzej się z nimi obchodzę. Znacie to? Nie lubimy tych, którzy nas nie lubią. Moje włosy mnie bardzo nie, ja ich jeszcze bardziej nie i wtedy one... najbardziej. No to ja im zemstę prosto w cebulki! Jak się za bardzo przetłuszczają, przestaję traktować je odżywką, która dodatkowo obciąża sklejające się strąki, a jak wypadają w nadmiarze, nie serwuję im wcierek – to znaczy zaczynam, ale po kilku(nastu) dniach mój zapał rozpływa się w kosmetycznym niebycie. Chciałabym mieć piękne włosy, ale wciąż czekam na dzień, w którym obudzę się z idealnym gotowcem.
...ale zawsze, gdy doprowadzę je do przyzwoitości, natychmiast dostaję kosmetycznej amnezji. Zapominam wcierać dobroczynne kremiki, złuszczać na czas i traktować je chociaż z odrobiną szacunku. Aż do następnego kryzysu, który nadchodzi prędko, bo przez większość roku zasuwam po domu bez skarpet, tym samym uklepując podeszwy na wzór słonicy afrykańskiej.
...chociaż nadawała paznokciom sensowny kształt. Niestety, nie znoszę piłowania i zapuszczam je wolno, a potem obcinam nożyczkami. Szybko i na temat. Prawdziwa dama. Dobrze, że chociaż używam lakieru do paznokci. Nie żeby z przyjemnością, a już na pewno nie od razu, gdy zobaczę odpryski lub starte końcówki. Najpierw trzeba trochę się temu poprzyglądać i przeanalizować, czy na pewno jest już bardzo źle, czy może tylko trochę nieciekawie. Analiza trwa zwykle około dwóch dni. Znacie to? Plus jest taki, że po wspomnianych dwóch dniach zwykle staje się jasne, że sprawa jest beznadziejna i trzeba ruszyć dupę po lakier. Nie ma tego złego...
...ale nie będą, bo balsamy ujędrniające i/lub wyszczuplające za słabo nawilżają, więc mam dobry powód, żeby ich nie używać; poza tym piję za mało wody, ćwiczę tylko, gdy jest ładna pogoda, a szczotka do szczotkowania ciała została ukradziona przez mieszkające ze mną gnomy już ze trzy miesiące temu.
...robiła zdjęcia nowo kupionych produktów na bieżąco, nie czekała kilku miesięcy na „dobre światło” i nie zabierała się za gorące nowinki kosmetyczne wtedy, gdy wszystkich dawno przestały obchodzić. W Bloggerze mam 22 kopie robocze. Myślę, że połowa nie nadaje się już do publikacji.
No cóż, zawsze można sobie wmówić, że to tylko siedem lat kosmetycznego nieszczęścia, a potem będzie wspaniale (vide: pierwsze zdjęcie).
A Ty, droga wielbicielko dbania o urodę, jakie kosmetyczne niesystematyczności popełniasz na co dzień? Miłego przedweekendu!
![]() |
Może miałabym piękne włosy, gdyby...
...mi się chciało traktować je z miłością i szacunkiem. Niestety, prawda jest taka, że im gorzej się miewają, tym gorzej się z nimi obchodzę. Znacie to? Nie lubimy tych, którzy nas nie lubią. Moje włosy mnie bardzo nie, ja ich jeszcze bardziej nie i wtedy one... najbardziej. No to ja im zemstę prosto w cebulki! Jak się za bardzo przetłuszczają, przestaję traktować je odżywką, która dodatkowo obciąża sklejające się strąki, a jak wypadają w nadmiarze, nie serwuję im wcierek – to znaczy zaczynam, ale po kilku(nastu) dniach mój zapał rozpływa się w kosmetycznym niebycie. Chciałabym mieć piękne włosy, ale wciąż czekam na dzień, w którym obudzę się z idealnym gotowcem.
Może moje stopy byłyby gładkie w dotyku...
...ale zawsze, gdy doprowadzę je do przyzwoitości, natychmiast dostaję kosmetycznej amnezji. Zapominam wcierać dobroczynne kremiki, złuszczać na czas i traktować je chociaż z odrobiną szacunku. Aż do następnego kryzysu, który nadchodzi prędko, bo przez większość roku zasuwam po domu bez skarpet, tym samym uklepując podeszwy na wzór słonicy afrykańskiej.
Może miałabym idealny manikiur, gdybym...
...chociaż nadawała paznokciom sensowny kształt. Niestety, nie znoszę piłowania i zapuszczam je wolno, a potem obcinam nożyczkami. Szybko i na temat. Prawdziwa dama. Dobrze, że chociaż używam lakieru do paznokci. Nie żeby z przyjemnością, a już na pewno nie od razu, gdy zobaczę odpryski lub starte końcówki. Najpierw trzeba trochę się temu poprzyglądać i przeanalizować, czy na pewno jest już bardzo źle, czy może tylko trochę nieciekawie. Analiza trwa zwykle około dwóch dni. Znacie to? Plus jest taki, że po wspomnianych dwóch dniach zwykle staje się jasne, że sprawa jest beznadziejna i trzeba ruszyć dupę po lakier. Nie ma tego złego...
Może moje ciało byłoby cudownie jędrne, a tyłek niepomarszczony...
...ale nie będą, bo balsamy ujędrniające i/lub wyszczuplające za słabo nawilżają, więc mam dobry powód, żeby ich nie używać; poza tym piję za mało wody, ćwiczę tylko, gdy jest ładna pogoda, a szczotka do szczotkowania ciała została ukradziona przez mieszkające ze mną gnomy już ze trzy miesiące temu.
A poza tym: Może na moim blogu byłoby dużo nowości, gdybym...
...robiła zdjęcia nowo kupionych produktów na bieżąco, nie czekała kilku miesięcy na „dobre światło” i nie zabierała się za gorące nowinki kosmetyczne wtedy, gdy wszystkich dawno przestały obchodzić. W Bloggerze mam 22 kopie robocze. Myślę, że połowa nie nadaje się już do publikacji.
No cóż, zawsze można sobie wmówić, że to tylko siedem lat kosmetycznego nieszczęścia, a potem będzie wspaniale (vide: pierwsze zdjęcie).
A Ty, droga wielbicielko dbania o urodę, jakie kosmetyczne niesystematyczności popełniasz na co dzień? Miłego przedweekendu!
Cóż... chyba mam podobnie :D :D Część kosmetyków nie trafia ani do nowości, ani do recenzji, ani nawet do denka :D
OdpowiedzUsuńA Ty mi się akurat wydajesz bardzo solidną i pracowitą blogerką!
UsuńJak ja nienawidzę pielęgnacji stóp .. nigdy mi się nie chce :P
OdpowiedzUsuńI jak potem chodizć po domu z tymi tłustymi? (tak, wiem, w kapciach, ale ja nie mam ;))
UsuńMoimi największymi grzechami są niedbanie o stopy oraz zapominanie o balsamie do ciała.
OdpowiedzUsuńBiedne stopy, widzę, że wiele zaniedbanych chodzi po tym świecie ;)
Usuńhahahahahaaaaaa :)))) pod tym pomarszczonym tyłkiem się podpisuję :D
OdpowiedzUsuńMam tak samo ze stopami, peelingowaniem i balsamowaniem. Jak się zawezmę to jestem regularna do wyrzygania! Ale tak jak szybko i znienacka to przychodzi, tak i szybko odchodzi....
Czasem naprawdę ciężko o prawdziwe pielęgnacyjne rytuały, to znaczy ciężko dołożyć coś jeszcze do tej listy, której jednak staram(y) się trzymać, prawda? :)
UsuńZ syrkami mam tak samo, ale paznokcie muszą być glancuś. Jak się zdarzy jakiś wypadek, a czasu mało to przykleje plaster, bo wyjście z domu z pazurkiem niepierwszej jakości nie wchodzi w grę!
OdpowiedzUsuńAle mnie bardzo męczy ta paznokciowa część mojej natury! też bym chciała mieć zawsze piękne i kurde jakoś ciągle nie wychodzi :(
UsuńPrzyznam Ci sie , ze mam podobnie. Oczywiscie walcze z tym ale nie zawsze mi sie udaje ;)
OdpowiedzUsuńCóż, dobrze, że wiele innych rzeczy udaje się robić regularnie ;)
Usuńpolecam CI podologa zamiast skarpet zluszczajacych, stopki po zabiegu sąo tonę lżejsze ;) ja rzadko ostatnio maluję paznokcie lakierem, nie chce mi się po prostu
OdpowiedzUsuńPodolog do tej pory kojarzył mi się z badaniami stóp i chodu, bo do tego wykorzystywałam go w kontekście Tomkowym :)
UsuńPodpisuje się w punkcie z paznokciami ;D
OdpowiedzUsuńA mogłoby być tak pięknie... :P
Usuńbalsamy i stopy, to moje grzeszki :P
OdpowiedzUsuńNawilżającymi to ja się jeszcze całkiem regularnie balsamuję, ale żeby zadbać o ujędrnienie... no niestety.
UsuńNo co by tu powiedzieć ? hmmm, że pospisuje się po tym :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńHeheh rozwaliłaś mnie tym wpisem:) Tego mi było trzeba:D ja o Naked też nie napisałam po dziś dzień, a czasem piszę o czymś co już dawno zużyłam bo wcześniej odsuwałam publikacje :D
OdpowiedzUsuńNaked – Paleta Nieopowiedziana :P
Usuńmam tak samow kwestii włosów. i piję za dużo energetyków a za mało wody...
OdpowiedzUsuńOoo, ja akurat kilka tygodni temu rzuciłam energetyki, ale bardzo za nimi tęsknię!
Usuńkurde, wszystkie punkty dotyczá i mnie... smiac sie czy plakac? hmm :)
OdpowiedzUsuńNiewymienioną resztę robić regularnie i będzie dobrze, a w najgorszym razie... jako tako! ;)
UsuńOstatnio wszystkie, bo w kraju mojego męża nie odkryli jeszcze centralnego ogrzewania, więc w łazience para leci z ust, co sprawia, że spędzam tam tyle czasu, ile potrzebne jest, żeby nie odstraszać zapachem. :/
OdpowiedzUsuńSprawdziłam. Armenia! Jaka egzotyka, koniecznie muszę poczytać Twojego bloga, bo nic nie wiem o miejscu, w którym żyjesz :)
UsuńSkąd ja to znam! Mam bardzo podobnie w wielu opisanych przez Ciebie przypadkach :D
OdpowiedzUsuńNa wszelki wypadek postanowiłam być dumna z własnych osiągnięć, zamiast dołować się niedociągnięciami ;)
UsuńMoja kosmetyczna niestetematyczność - przeczytałam 4 dni temu, nie miałam czasu skomentować, w tym czasie nie nadrabiałam zaległości :< Ja z pewnością zaniedbuję stopy i ciało - kiepsko u mnie z peelingami, balsamami i innymi olejkami :P Z ćwiczeniem, masowaniem i smarowaniem ciała niestety to samo.
OdpowiedzUsuńJa moje stopy na fali własnego tekstu potraktowałam skarpetami, ale coś się nie chcą złuszczać. Hm, cóż, słoniowi też pewnie nie poszłoby tak łatwo ;)
UsuńTe same skarpetki zużyłam w ostatnim czasie i moje wrażenia również nie są pozytywne :P
Usuń