Ja vs. Jeffree Star to żadne wielkie planowanie, wishlistowanie i marzenie o kosmetyku od idola. Znany ekscentryczny youtuber nigdy nie był obiektem mojej fascynacji. Prawdę mówiąc, nawet go nie oglądam, ale dobrym kosmetykiem nigdy nie pogardzę, a o pomadkach Stara przeczytałam i usłyszałam wiele dobrego.
Płynną matową pomadkę z serii Velour mam już od wielu miesięcy, a kupiłam ją po tym, jak rozczarowały mnie piękne kolorystycznie i obrzydliwe w noszeniu (bo odpadające płatami) płynne maty z Milani, a potem tanie i ładne Golden Rose, które śliniły się na tłusto (wiem, że u Was pewnie nie, ale u mnie dwie z trzech świeżo kupionych sztuk miały ten problem). Jeffree na szczęście okazał się dobrym czarodziejem, choć jego produkt nie jest bez wad. Za pomadkę w Minti Shopie zapłaciłam 89,90 zł (w sklepie jeffreestarcosmetics.com kosztuje 18 $). Właściwie ta konkretnie to już nie kosztuje, bo odcień pochodził z limitowanej edycji, ale wszystkie z kolekcji Velour Liquid mają takie ceny. Calabasas można jeszcze dorwać w pojedynczych zagranicznych sklepach, ale ja dziś chciałam bardziej ogólnie, o wrażeniach z noszenia płynnego Jeffree Stara.
Aplikator klasyczny, gąbkowy, nieprzesadnie wielki, ale i tak nie jest zbyt łatwo (tym kolorem, moją ręką) wymalować się pięknie, bez wychodzenia poza kontur. Mnie się zwykle udaje, ale czasami jest trochę krzywo. Wtedy mówię sobie: „ciiicho, nie maaaaartw się, nikt nie zobaczy, za dużo gadasz i ruszasz ustami, ciężko się połapać, żeś krzywo pomalowana”. Zazwyczaj pomaga.
Konsystencja Velour Liquid Lipstick jest idealna. Rozprowadza się gładko, po tych wielu miesiącach nic się nie zmieniło. Absolutnie zachwycający jest fakt, że po zastygnięciu nie czuję jej na ustach, czego nie mogłam powiedzieć ani o przebrzydłych Milani, ani o Golden Rose, a już na pewno nie o trwającym przez dzień cały Max Factor Lipfinity. Tu jest lekko i przyjemnie. Naprawdę przyjemnie. Jeśli Wasze usta są w niezłej kondycji, nie powinniście odczuwać przesuszenia w trakcie użytkowania.
Trwałość całkiem niezła – bez tłustego jedzenia powinna wyglądać dobrze przez 6 godzin. Niestety, złazi tak jak znakomita większość płynnych matów, czyli w formie niespecjalnie estetycznego ombre. Cóż, lepsze to niż sypiący się tynk Milani Amore Matte. BTW: czy istnieje jakikolwiek płynny mat, który ściera się poprzez równomierne blednięcie?
Pomadka Jeffree Star nie zastyga na amen (tak jak Lipfinity), dlatego po zjedzeniu czegoś tłustego można poprawić makijaż poprzez prowokacyjne pocieranie warg (no wiecie, o co chodzi: ten ostatni ruch, który kobiety wykonują po umalowaniu się :)). Przy odrobinie szczęścia i skutecznych autopoprawkach udaje mi się dowieźć nałożoną rano Calabasas aż do wieczora. To znaczy dowieźć jej całkiem wyraźne, w miarę równe resztki.
Odcień Calabasas kupowałam jako nieprzesadnie rzucający się w oczy zgaszony róż, ale ostatecznie okazało się, że może i zgaszony, ale za to rzuca się, i to bardzo. Dobrze, że urodziwy, bo po co mi krzykliwy brzydal?
Tak to się prezentuje na pół-ustach:
Uznaję za wysoce prawdopodobny zakup kolejnego odcienia.
Na pomadki JS czaję się od jakiegoś czasu ale musiałabym na żywo zobaczyc bo kolorów jest sporo. Ten jest bardzo ładny. A filmy jego czasem warto obejrzec zeby sobie poprawic humor (pomijajac te gdzie pokazuje swoje nowe auta:) ;)
OdpowiedzUsuńwidziałam jakieś jego filmy, ale kompletnie mi nie podszedł
UsuńŁadnie się prezentuje na pół-ustach :D
OdpowiedzUsuńOsobiście jestem nieczuła wobec oferty JS, a po obejrzeniu dwóch filmików odpadłam (pomijam wrażenia wizualne, gorzej ze słuchaniem - nie jestem w stanie). Nie moje klimaty LOL
Mam swój ideał i jest nim Giorgio Armani Lip Maestro Intense Velvet Color 501 Casual Pink (jeżeli chodzi o płynne pomadki) dokupiłam też odcień z Lip Magnet i obok Nabli Diva Crime czuję się w pełni usatysfakcjonowana. Więcej mi nie trzeba :) Nie wymagam od pomadki żeby trwała "bógwieile", więc nie dla mnie zastygające formuły.
Armani trafia na wishlistę. Akurat zaczynają powoli jełczeć moje MAC-owe pomadki, więc zrobi się dużo miejsca w szufladzie na ewentualne nowości ;). Nablę mam jedną, ale to smutny chłodny beż, więc nieczęsto kolor trafia na usta. Jakość bardzo fajna.
UsuńBardzo przyjemny kolor :-)
OdpowiedzUsuńSkusiłaś :)
OdpowiedzUsuńBardzo pasuje ci ten kolor ;)
OdpowiedzUsuńCieszę się :) Dobrze się w nim czuję!
Usuńkolor piękny i bardzo CI w nim do twarzy! chyba pierwszy raz Cię widzę, piękna Ty :)
OdpowiedzUsuńHihi, piękna pół-ja ;). Dzięki, Pat :*
Usuńpomadka wygląda na Tobie fantastycznie. pięknie Ci w takim odcieniu <3
OdpowiedzUsuńteż nie szaleję za tym panem. nie mogę go oglądać przez jego denerwujące manieryzmy, ale abstrahując od tego, nie podzielam światopoglądu. mnie do jego kosmetyków nie ciągnie już od poziomu opakowań; są moim zdaniem zbyt infantylne, niczym kosmetyki dla dzieci.
mam jednak jedną płynną pomadkę JS. dostałam w prezencie :D i jakościowo jest świetna, więc również jestem zadowolona.
PS, podobnie jak Hexx, polecam Ci lip maestro intense velvet od Armaniego. znakomita jakość :)
Dziękuję za komplement, moja pomadkowa bogini! :)
UsuńArmaniego już sobie dopisałam do listy i coś mi mówi, że trafi do mnie prędzej niż później ;).
A na Jeffree Stara szkoda mi cennego czasu, tylu fajniejszych twórców na YT!
Bardzo podoba mi sie jej kolor jest taki moj ;)
OdpowiedzUsuńBardzo ładnie Ci w tej pomadce ;) I miło, że nie zawiodła.
OdpowiedzUsuńJeffree też nigdy nie oglądałam :)
Dziękuję, Basiu :*
UsuńPasuje Ci ten kolor :). Też mam ten odcień.
OdpowiedzUsuńZadowolona jesteś?
UsuńMam mocno mieszane uczucia, bo choć o kosmetykach tej marki słyszałam sporo dobrego, to z powodu głębokiej niechęci do samego JS i tego jaki jest, jak myśli / mówi / co robi, nie kupię niczego, co popełnił. Nie chcę napełniać komuś takiemu kieszeni moimi pieniędzmi. Nie mniej, obiektywnie patrząc, kolor wygląda u Ciebie super!
OdpowiedzUsuńRozumiem i też tak czasami mam. Akurat tutaj po prostu Star jest mi obcy mentalnie, ale nie żywię do niego urazy. Może lepiej nie będę wnikać w to, co mówi, bo mi moja piękna pomadka obrzydnie :D
UsuńLubię je, choć to nie są mocno odkrywcze pomadki w sensie formuły. Aczkolwiek Calabasas chodzi za mną od dawien dawna i chyba w końcu się kiedyś skuszę :D
OdpowiedzUsuńNo to uwaga, bo ostatnie sztuki latają po necie!
Usuńuuuuu ale pięknie Ci!!!!
OdpowiedzUsuń<3
UsuńPrzepiękny kolor :)
OdpowiedzUsuńPiękny kolor, sama bym takim nie pogardziła, choć o tych pomadkach słyszę po raz pierwszy :)
OdpowiedzUsuńŚwietny kolor! :)
OdpowiedzUsuńNo i to jest właśnie mój ulubiony kolor pomadek, a Ty wyglądasz w niej super.
OdpowiedzUsuńMiałam jeden odcień i cholera była nie do zdarcia!